Reklama

"Uratowałam człowieka. Czekam na karę śmierci, ale takie są niemieckie prawa..."

Ta kolekcja to najnowszy nabytek muzeum na Majdanku. Jednak za zbiorem dokumentów, fotografii i osobistych pamiątek kryje się niezwykła historia Heleny Pawluk.

Reklama

Prawdopodobnie każdy słyszał choć raz w swoim życiu tak niezwykłą opowieść, że ta odcisnęła niezatarty ślad w pamięci. Zawsze za tak porywającą, wzruszającą i budującą historią stoi konkretna osoba. Dzięki przekazanym dokumentom i pamiątkom pracownicy Państwowego Muzeum na Majdanku z historii uczynili aktualny i żyjący temat.

Dokumenty Heleny Pawluk (ich reprodukcje są dostępne w galerii zdjęć pod artykułem), więźniarki Konzentrationslager Lublin i więzienia hitlerowskiego na Zamku w Lublinie przekazał jej wnuk – Wojciech Pawluk z Warszawy. Impulsem do tego gestu był program telewizyjny, w którym muzeum chwaliło się innym nabytkiem. Po jego obejrzeniu wraz z żoną podjęli decyzję by przekazać pamiątki i niezwykłe świadectwa muzeum, bo instytucja materiały zabezpiecza, konserwuje, bada a przede wszystkim popularyzuje. Anna Wójcik, z archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku podjęła kontakt telefoniczny, potem doszło do spotkania z wnukiem bohaterki.

"Uratowałam człowieka. Czekam na karę śmierci, ale takie są niemieckie prawa..."   ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Mimo otaczającego ją zła nie zrezygnowała z wiary w sensowność działania Boga, a w listach pożegnalnych zachęcała synów do tego, by się nie mścili - ale byli prawdziwymi chrześcijanami - Mimo, że w naszych źródłach widniała jako więźniarka, to nie mieliśmy pojęcia o jej niezwykłym życiu. Znaliśmy jej datę urodzenia, numer obozowy, wiedzieliśmy, że otrzymywała paczki ale nic więcej – tłumaczy A. Wójcik. Dokumentacja jest obszerna. Znajduje się w niej chociażby akt oskarżenia, który niemiecka prokuratura przesłała do Sondergericht w Lublinie z opisanym powodem, dla którego powinno być wszczęte postępowanie przeciwko niej: Helena pomogła żydowskiemu więźniowi w ucieczce z obozu na Majdanku. Był nim lekarz Naum Pryłucki, którego poznała jeszcze przed wojną.

Helena Pawluk z domu Błeszyńska urodziła się w 1899 roku w Chmielu pod Lublinem. Miała dwie siostry: Annę i Różę. Swoje lata szkolne i młodość spędziła w Lublinie, mieszkała u rodziny na stancji. Uczęszczała do Żeńskiego Gimnazjum Filologicznego Heleny Czarnieckiej przy ul. Bernardyńskiej. W 1919 r. rozpoczęła studia na Uniwersytecie Lubelskim na Wydziale Prawa i Nauk Ekonomiczno-Społecznych. Na indeksie Heleny widnieje herb uniwersytetu z orłem, krzyżem i słowami: „Deo et Patriae” oraz podpis założyciela i pierwszego rektora KUL – ks. Idziego Radziszewskiego. Szybko podjęła pracę jako dyplomowany urzędnik pierwszej kategorii w kuratorium. Wyszła za mąż za inżyniera drogowego i wyjechała z nim w okolice Grajewa. Tam prawdopodobnie poznała doktora Pryłuckiego, który leczył jej męża i dzieci.

Początek wojny zastał ją w Suścu na Roztoczu. Spędzała tam wakacje ze swoimi dwoma synami. Dalsza część historii jest tak nieprawdopodobna i piękna, że warto ją pielęgnować i pokazywać jako przykład dla nas w podzielonym świecie.

Pełny, obszerny artykuł o tej wyjątkowej kobiecie, wraz z archiwalnymi fotografiami już w najbliższym lubelskim „Gościu Niedzielnym”. Przypominamy, że każdy nowy numer „Gościa Niedzielnego” ukazuje się czwartek i jest dostępny w kioskach, salonach prasowych i empikach. W niedzielę także w parafiach. Zachęcamy do lektury.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
wiecej »

Reklama