Lawina, która zeszła we wtorek rano w alpejskim ośrodku narciarskim w Tignes w Sabaudii na południowym wschodzie Francji, nie spowodowała żadnych ofiar. Akcja ratownicza została zakończona - podała dyrekcja ośrodka. Wcześniej informowano, że lawina pogrzebała wiele osób.
"Kilku narciarzy zostało poturbowanych; zaopiekowali się nimi pracownicy ośrodka. Natychmiast wysłano ratowników. W wyniku operacji poszukiwawczej nie odnotowano żadnych ofiar" - poinformowała dyrekcja stacji w komunikacie.
Lawina zeszła nieopodal niebieskiej, a więc stosunkowo łatwej trasy, o nazwie Carline. O zejściu lawiny zaalarmowano około godz. 10 rano.
Operacja ratunkowa była bardzo skomplikowana z powodu słabej widoczności, co nie pozwoliło wysłać śmigłowców w okolicę zejścia lawiny. Ratownicy musieli udać się na miejsce pieszo - odnotowuje agencja AFP.
Wcześniej dziennik "Le Parisien" podał, że śmigłowiec żandarmerii przelatywał nad strefą zejścia lawiny.
We wtorek rano w okolicy obowiązywał 4. stopień zagrożenia lawinowego w 5-stopniowej skali, co teoretycznie dotyczy jedynie obszarów poza szlakiem lub tras zamkniętych. Kiedy zagrożenie lawinowe osiąga stopień 5., wszystkie trasy zostają zamknięte.
13 lutego lawina, która zeszła w tym samym ośrodku narciarskim w Tignes, zabiła czterech francuskich snowboardzistów: doświadczonego 60-letniego instruktora narciarskiego oraz ojca z synami w wieku 15 i 18 lat. Lawina porwała snowboardzistów, gdy poruszali się oni pieszo poza szlakiem na wysokości ok. 2100 m n.p.m.
W ubiegłym sezonie zimowym we Francji doszło do 45 wypadków górskich, w wyniku czego śmierć poniosło 21 osób. Najtragiczniejszy wydarzył się 18 stycznia ub. roku, kiedy to 11 żołnierzy podczas treningu na trasie w stacji narciarskiej w Valfrejus w Sabaudii zostało porwanych przez lawinę; pięciu zginęło na miejscu, a szósty zmarł kilka dni później.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.