"Zabraniają nam dać miłość naszej córce" - mówią pochodzący z północy Włoch rodzice 7-letniej dziewczynki. Walczą w sądach o jej odzyskanie, bo uznano, że nie nadają się do tej roli. Matka ma 64 lata, a ojciec - 75. Dziewczynka urodziła się w wyniku in vitro.
Włoskie media relacjonują we wtorek sprawę małżeństwa z Piemontu; dziecko zostało im odebrane w 2013 roku, po tym jak zostawili je na kilka minut w samochodzie na dziedzińcu przed domem. Gdy zauważyli to sąsiedzi, wezwali policję. Rodzice zaś tłumaczyli, że ich mająca wtedy miesiąc córka spała w aucie i nie chcieli jej budzić. Wraz z tym epizodem, jak przypomina włoska prasa, zaczęła się ich sądowa batalia o prawo do opieki.
Dziewczynka urodziła się w 2010 roku, gdy jej matka miała 57 lat, a ojciec prawie 69. Zdecydowali się na sztuczne zapłodnienie za granicą, gdy uznano, że nie nadają się na rodziców adopcyjnych ze względu na swój wiek.
Sąd rodzinny, który badał sprawę pozostawienia dziecka w samochodzie, zdecydował, że córka "rodziców-dziadków", jak są nazywani w mediach, trafi do adopcji. Od 2013 roku dziewczynka nie ma już żadnych kontaktów ze swymi biologicznymi rodzicami, bo trafiła do nowej rodziny adopcyjnej.
Ponieważ rodzice walczyli dalej o odzyskanie córki, sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Jako zasadniczy powód swej skargi podali to, że sądy niższej instancji wskazywały m.in. na ich wiek, argumentując, że mają i będą mieli w przyszłości kłopoty z zapewnieniem dziecku właściwej opieki i odpowiedniego rozwoju.
W 2016 roku Sąd Najwyższy odesłał sprawę do sądu apelacyjnego, orzekając, że nie ma limitu wieku dla rodziców.
W poniedziałek sąd apelacyjny w Turynie oddalił ich zażalenie na adopcję dziewczynki i utrzymał ją w mocy.
"Nie dano nam czasu, by pokazać, że będziemy dobrymi rodzicami" - powiedzieli Gabriella Carsano i Luigi Deambrosis dziennikowi "Corriere della Sera" we wtorek. Zwrócili uwagę na to, że biegli przed sądem apelacyjnym stwierdzili, że oboje są zdrowi i że ich wiek nie ma znaczenia.
"Liczy się miłość, którą byśmy jej dali" - podkreślili. Zadeklarowali, że nie poddadzą się i będą walczyć dalej o córkę.
Na łamach prasy pojawiają się też głosy sędziów rodzinnych o tym, że sąd apelacyjny kierował się dobrem dziecka. Jak oceniła była prezes sądu dla nieletnich z Rzymu Melita Cavallo, nie można byłoby teraz rozłączyć dziewczynki z jej nową rodziną.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.