Nie wspierajmy autorytetem dorosłych destrukcyjnej mody; informując o takich zjawiskach nie pozostawiajmy wątpliwości, że są one złe - radzi rzecznik praw dziecka Marek Michalak odnosząc się do informacji mediów o "grze", pod wpływem której dzieci robią sobie krzywdę.
W ostatnich dniach media informują o przypadkach dzieci podejmujących różnego rodzaju działania autodestrukcyjne w ramach internetowej "gry". Kilka takich przypadków badanych jest przez prokuraturę. W rozmowie z PAP rzecznik praw dziecka opowiada się za tym, by nie podawać nazwy tej "gry". "
Prosiłem media, które do mnie przychodziły z prośbą o komentarz w tej sprawie, żeby nie używały nazwy, aby jej nie reklamować" - powiedział Michalak. "Ja sceptycznie przechodzę do używania nazw takich zjawisk. Nie powinniśmy autorytetem świata dorosłych wspierać destrukcyjnej mody. Z drugiej strony nie można udawać, że nic się nie dzieje" - dodał. Jego zdaniem o tego typu zjawiskach należy informować w taki sposób, by dzieci nie miały wątpliwości, że są one złe; nie można stwarzać wrażenia, że to może być intrygujące, ekscytujące. Przekaz powinien być też tak skonstruowany, by rodzice, opiekunowie, nauczyciele zastanowili się, jak wygląda ich relacja z dziećmi. "Musimy zdawać sobie sprawę, że edukacja i wychowanie to obowiązek, który ciąży przede wszystkim na tych dorosłych, którzy są najbliżej dziecka - rodzicach, szkole. I rodzice, i szkoła muszą uczyć dziecko krytycznego spojrzenia na informacje, a tego brakuje, również dorosłym" - ocenił Michalak. Zwrócił uwagę, że młodzi ludzie - choć bardzo sprawnie poruszają się w wirtualnym świecie - nie potrafią oddzielić rzetelnych wiadomości od tych całkiem niewiarygodnych, nie wiedzą, gdzie szukać sprawdzonych informacji.
Rzecznik zwrócił też uwagę, że gdy mówimy o zachowaniach autodestrukcyjnych, samobójstwach, musimy mieć świadomość, że źle sformułowany przekaz może nakłonić kogoś do podjęcia takiego działania. Jego zdaniem warto korzystać z pomocy dobrych specjalistów - np. psychologów, psychiatrów, pedagogów. "Kiedy już podajemy taką informację, warto pokazać, co można zrobić - jak zapobiec, gdzie się zgłosić" - dodał. Wskazał, że w trudnej sytuacji dzieci mogą np. zadzwonić do dedykowanego im telefonu zaufania (Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka ma numer 800 12 12 12, Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży - 116 111, oba są bezpłatne).
Pytany, czy dzięki informacjom o tragicznych skutkach "gry", młodzi ludzie nie dowiedzą się o jej istnieniu, Michalak zasugerował, że obecnie dzieci i młodzież często o pewnych rzeczach wiedzą więcej i wcześniej od dorosłych. "Dzieciaki spędzają w wirtualnym świecie dużo czasu i sprawnie się w nim poruszają, znają języki obce, więc nawet jak czegoś nie przeczytają na polskich stronach, to znajdą na innych" - wskazał. "Dzwonił do mnie przed weekendem pewien ksiądz z małej miejscowości z pytaniem, czy powinien podjąć ten temat w kazaniach. Zdecydował się podjąć, ale przedtem zapytał swoich ministrantów, czy o tym słyszeli. A oni odpowiedzieli, że nie tylko słyszeli, ale i grali. To pokazuje, jak wszechobecne jest to zjawisko. To my dorośli pewnie dowiedzieliśmy się o nim z mediów, a dzieciaki wiedziały wcześniej" - dodał.
Michalak podkreślił, że dorośli muszą obserwować dzieci i starać się uczestniczyć w ich świecie. "Jeśli dziś obserwujemy zjawiska autodestrukcyjne, to powinniśmy uderzyć się w pierś i zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego młodzi ludzie ze swoimi problemami nie przychodzą do dorosłego, któremu ufają, czy w ogóle mają kogoś takiego w swoim otoczeniu, jak on reaguje w takich sytuacjach?" - mówił RPD. "Żeby człowiek nie robił głupich rzeczy, nie ulegał chwilowym modom, trendom, wpływom, czasem autodestrukcji, musi mieć poczucie własnej wartości. Zdarza się, że ktoś namawia dziecko do czegoś złego - nie mówimy tylko o tym przypadku, ja to rozszerzam, bo zdarza się, że różnego rodzaju psychopaci, pedofile przekonują dzieci do złych rzeczy; aby się temu przeciwstawić, niezbędne są krytyczne, asertywne podejście i szacunek do siebie samego" - dodał rzecznik.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.