Na karę 12 lat więzienia Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał w poniedziałek 41-letniego Zbigniewa Gregorczyka, który jadąc samochodem po pijanemu zabił na drodze w sierpniu 2008 r. dwie 16-letnie dziewczyny. Sąd orzekł też wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów na zawsze.
Sąd zgodził się na ujawnienie nazwiska i wizerunku oskarżonego. Wymierzył mu także nakaz zapłaty nawiązki 100 tys. zł na rzecz komendy Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni. Wyrok, który jest jeszcze nieprawomocny, ma być opublikowany na pierwszych stronach ogólnopolskiej "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu".
Sąd przedłużył też Gregorczykowi areszt na kolejne cztery miesiące. Oskarżony prosił o zwolnienie do domu tłumacząc, że traci wzrok z powodu cukrzycy, a w warunkach aresztu nie jest w stanie skutecznie się leczyć.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Gabriel-Węglowska podkreśliła, że tak naprawdę, nie ma znaczenia liczba ofiar tego wypadku oraz to, czy zginęły młode, czy starsze osoby. "Każdy zasługuje na to, żeby pijany kierowca nie zabił go na drodze. Kiedy każdy z nas wyjeżdża na drogę ma prawo oczekiwać, że bezpiecznie dojedzie do punktu przeznaczenia. Oskarżony na to nie pozwolił i w rezultacie doprowadził do śmierci dwóch młodych dziewczyn. I dlatego nie zasługuje na prawo łaski, na to, żeby wymierzyć mu niższą karę, niż ta maksymalna, na jaką pozwala kodeks karny" - powiedziała sędzia.
Podczas procesu świadkowie, m.in. pracownica sklepu, zeznali, że Gregorczykowi zdarzało się wielokrotnie wcześniej siadać za kierownicą w stanie nietrzeźwym. Według sędzi Gabriel-Węglowskiej, osoby te są również odpowiedzialne moralnie za tragedię, bo nie informowały policji o zachowaniu oskarżonego.
"To nie jest donosicielstwo, tylko chronienie naszych dzieci i nas samych przed pijanymi kierowcami" - podkreśliła.
Obrońca oskarżonego Mirosław Truszkowski zapowiedział odwołanie się od wyroku, twierdząc, że oskarżony nie miał uczciwego procesu.
Adwokat Gregorczyka dostał od sądu karę dziewięciu tys. złotych za obrażanie w trakcie procesu instytucji sądu.
Oskarżony, który jest emerytowanym wojskowym, przeprosił podczas procesu rodziny ofiar.
Na rozprawę przyszli rodzice i najbliżsi zabitych dziewczynek, trzymając w rękach ich zdjęcia. Ojciec Justyny Kazimierz Kasjaniuk przyznał, że jeśli wyrok się uprawomocni będzie zadowolony z jego wysokości, choć nawet najsurowsza kara nie zwróci mu już życia córki, za którą bardzo tęskni.
Do tragedii doszło w sierpniu 2008 r. w okolicy miejscowości Wiślinka, na przedmieściach Gdańska. Nastolatki wracały wieczorem do domu z miejsca, w którym dorabiały sobie w wakacje. W skuter, którym jechały 16-latki, uderzył z tyłu opel kierowany przez Gregorczyka. Dziewczyny sygnalizowały, że skręcają. Mężczyzna próbował je ominąć wjeżdżając na zatoczkę autobusową. Jedną z dziewczyn, Kamilę, która wypadła ze skutera, przejechał jeszcze przypadkowo inny kierowca.
Gregorczyk zbiegł z miejsca wypadku i dopiero po ok. 200 metrach został zatrzymany przez kierowcę fiata seicento. Jak się okazało, sprawca wypadku miał we krwi 2,3 promila alkoholu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.