Zrezygnowałem z kandydowania w wyborach na lidera KOD - powiedział w sobotę w Toruniu dotychczasowy przewodniczący Komitetu Mateusz Kijowski. Jak wyjaśnił, jego decyzja motywowana jest przyjęciem przez stowarzyszenie KOD nieprawdziwego - jego zdaniem - sprawozdania finansowego.
W sobotę w Toruniu rozpoczął się pierwszy krajowy zjazd delegatów KOD. Wybrany ma zostać m.in. przewodniczący stowarzyszenia KOD; przed zjazdem kandydatury zgłosili Kijowski oraz współzałożyciel KOD Krzysztof Łoziński.
Po południu o rezygnacji Kijowskiego z kandydowania poinformowali m.in. przedstawiciele władz KOD.
Sam Kijowski pytany następnie przez dziennikarzy, czy wycofanie kandydatury odczuwa jako swoją porażkę, Kijowski powiedział: "Nie, uważam, że to mój sukces, ponieważ w pewnych sytuacjach trzeba się opowiedzieć po stronie wartości, a nie walczyć o stanowiska, czy o zaszczyty, czy o cokolwiek w tym stylu".
Kijowski poinformował, że wnioskował w sobotę o to, by w tej chwili nie podejmować decyzji ws. sprawozdania finansowego stowarzyszenia i przygotować "poprawne sprawozdanie finansowe i przegłosować je jeszcze raz i złożyć do odpowiednich organów nadzoru", ale jego propozycja została odrzucona.
"W obecnej sytuacji, w której to sprawozdanie zostało przegłosowane w tej chwili, ja nie mogę brać odpowiedzialności zarówno za szkodę dla stowarzyszenia, jak i osobiście, bo złożenie fałszywego sprawozdania jest zagrożone grzywną oraz więzieniem do 2 lat." - powiedział.
"W tej sytuacji po prostu nie mogłem podjąć innej decyzji, ponieważ od zawsze walczymy o praworządność, o uczciwość, o demokrację. To, co się tutaj wydarzyło, moim zdaniem, zaprzecza tym wartościom" - mówił lider KOD. "Nie mogę tego firmować niestety" - dodał.
Dopytywany w TVN24 o to, na czym - według niego - polegają nieprawidłowości w przyjętym przez stowarzyszenie sprawozdaniu finansowym, Kijowski powiedział, że nie uwzględniono w nim środków ze zbiórek ulicznych.
"Z punktu widzenia moralnej odpowiedzialności przed ludźmi, których zapraszaliśmy na marszach, by wrzucali pieniądze na KOD, to one, te pieniądze, były przekazywane na działalność KOD. I one powinny być umieszczone w sprawozdaniu finansowym razem z całą działalnością" - mówił. Jak dodał, o ile w sprawozdaniu merytorycznym było wiele działań, które były "wykonywane za pieniądze finansowane przez komitet społeczny", o tyle "w sprawozdaniu finansowym te rzeczy nie były uwzględnione".
W rozmowie z TVN24 Kijowski stwierdził ponadto, że "nie wycofuje się od odpowiedzialności za to, co zostało do tej pory zrobione". "Zamierzam to wyjaśniać" - zapewnił. "Natomiast z całą pewnością nie mogę brać odpowiedzialności za to, żeby składać w tej chwili fałszywe sprawozdanie, i nie mogę brać odpowiedzialności za decyzje zjazdu, który niestety - moim zdaniem - działa na szkodę stowarzyszenia" - dodał.
Pytany, czy poprze kogoś na przewodniczącego Komitetu, zaprzeczył i zapowiedział, że pozostawi wybór delegatom. "Jestem przekonany, że delegaci podejmą decyzję zgodnie ze swoim sumieniem, a jeżeli nie, to będą mieli z tym własny problem" - zaznaczył.
Kandydatów na stanowisko przewodniczącego KOD można zgłaszać także w trakcie zjazdu. Większość delegatów zdecydowała o zamknięciu dla mediów sobotnich obrad zjazdu.
Dopytywany, czy jego rezygnacja w kontekście niejasności związanych z finansami KOD to koniec tego ruchu, Kijowski podkreślił, że nie jest to koniec organizacji. "KOD jest wielkim ruchem, który zaangażował - powiedzmy sobie szczerze - miliony ludzi. (...) Jestem przekonany, że nikt z tych ludzi nie zmieni swoich poglądów politycznych, nie zmieni swojej troski o demokrację i o praworządność, nie przestanie troszczyć się o Polskę" - mówił.
Zastrzegł, że "może się okazać, że stowarzyszenie przestanie być głównym rdzeniem tego ruchu". "Bo jeżeli ono się oderwie programowo i od wartości, które stworzyły ruch, to może się okazać, że po prostu nie uda się tego utrzymać" - dodał lider KOD. Zaznaczył, że uznaje, że stowarzyszenie jest wartością i trzeba o nie walczyć. "I z całą pewnością będę walczył o to, żeby KOD wrócił na drogę praworządności i demokracji wewnętrznej, której sam broni na zewnątrz" - powiedział.
Pytany o swoją przyszłość w KOD, Kijowski powiedział, że jeszcze nie podjął w tej sprawie decyzji.
Kijowski, informatyk, działacz społeczny, w listopadzie 2015 założył na Facebooku grupę o nazwie Komitet Obrony Demokracji; na spotkaniu założycielskim stowarzyszenia w grudniu 2015 powołano tymczasowy zarząd, do którego wszedł. Kijowski przewodził pikietom i demonstracjom organizowanym przez KOD, m.in. protestom ws zmian dotyczących Trybunału Konstytucyjnego (w 2015 r.), oraz marszom KOD w Warszawie. W styczniu 2017 r. został wybrany na szefa mazowieckiego KOD.
W styczniu 2017 r. zarząd KOD przyjął uchwałę wyrażającą brak zaufania wobec Kijowskiego jako przewodniczącego stowarzyszenia i wzywającą go do niezwłocznego ustąpienia z tej funkcji. Miało to związek z informacjami - które na początku stycznia podały "Rzeczpospolita" i portal Onet - że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej.
Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł za usługi informatyczne, jakie firma Kijowskiego wykonała dla Komitetu. Kijowski mówił wtedy, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie pochodzą "z puszek", lecz z darowizn. Zapowiedział również, że przedstawi informacje i dokumenty wyjaśniające okoliczności sprawy finansowania. Przeprosił za przyczynienie się do kryzysowej sytuacji w KOD.
W połowie maja Kijowski pytany w programie WP.pl o sprawę finansowania KOD powiedział, że jego zdaniem "nie ma niejasności dotyczących finansowania". "To jest wszystko w tej chwili rozliczane, opracowywane, trwa audyt prowadzony przez profesjonalną firmę audytorską" - dodał. Zapewnił, że wyniki audytu będą opublikowane i dostępne dla opinii publicznej.
W sobotę "Rzeczpospolita" opisała raport przygotowany przez Komisję Rewizyjną KOD, z którego wynika, że należąca do Kijowskiego i jego żony firma MKM-Studio nie wykonała żadnej z usług, za które zainkasowała ponad 91 tys. złotych. Według gazety raport wyszczególnia nazwiska wszystkich osób, które odpowiadały za obsługę informatyczną KOD i nie ma wśród nich Kijowskiego, ani żadnej innej osoby, która jest związana z jego firmą.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.