Władze Filipin zdecydowały o natychmiastowej ewakuacji mieszkańców zagrożonych erupcją wulkanu Mayon na wyspie Luzon. Jeszcze w nocy ponad 20 tys. osób uciekło z pobliskich domów. Władze zarządziły ewakuację wszystkich przebywających w promieniu 8 km od krateru wulkanu. Jego erupcja spodziewana jest w ciągu kilku tygodni.
Ewakuowanym pomagają kościelne zespoły reagowania kryzysowego z diecezji Legazpi. Przeszkoleni kościelni wolontariusze opiekują się osobami, które przewożone są do centrów ewakuacyjnych, ulokowanych najczęściej w szkołach. Organizacja charytatywna zbiera też żywność i dostarcza ją potrzebującym. Poszkodowani to najczęściej rolnicy i pasterze. Wolontariusze robią wywiady, by ocenić niezbędne zapotrzebowanie. Listy najpilniejszych potrzeb przekazywane są do diecezji filipińskich. Tamtejsze parafie przygotują już bożonarodzeniowe paczki dla rodzin, które spędzą nadchodzące święta najprawdopodobniej poza domami.
Filipiny leżą w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, jak nazywa się strefę częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych, która otacza Ocean Spokojny. Ocenia się, że w pierścieniu ognia zdarza się 81 proc. trzęsień ziemi i aktywnych jest 90 proc. wszystkich czynnych wulkanów na kuli ziemskiej.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.