Złodziei musiało być przynajmniej dwóch lub trzech - uważają policjanci, którzy badają sprawę kradzieży w piątek nad ranem napis "Arbeit macht frei" z historycznej bramy wejściowej do byłego niemieckiego obozu Auschwitz I.
"Wygląda na to, że sprawcy musieli mieć ze sobą drabinę, bo nie ma innej możliwości. Wspiąć się na bramę trudno, odkręcić śruby w takim mrozie też jest trudno. () Wygląda na to, że musiały to być dwie, trzy osoby" - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Złodzieje wynieśli napis z terenu muzeum przez wyrwę w murze byłego obozu, która była pierwotnie zabezpieczona siatką. Czekał na nich samochód.
Nowak dodał, że policjanci przesłuchują wartowników. Przeglądają także zapis z monitoringu. Nieoficjalnie PAP dowiedziała się w muzeum, że kamery niczego nie wychwyciły. Istniejące oświetlenie było zbyt słabe.
Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie ufundował 5 tys. nagrody dla osoby, która pomoże w schwytaniu sprawców.
Według analityków jest to efektem walki pomiędzy poszczególnymi frakcjami o wpływy i pieniądze.
15 wojskowych pomaga już mieszkańcom miasteczka Kazuno w prefekturze Akita.
Wydział medyczny utworzono tu w 2022 roku; na kierunku lekarskim studiuje w sumie 180 osób.