Do próby zamachu doszło w poniedziałek na Polach Elizejskich w Paryżu, gdzie samochód uderzył w radiowóz żandarmerii, a następnie stanął w płomieniach, nie powodując ofiar - powiedział minister spraw wewnętrznych Francji Gerard Collomb. Napastnik zginął.
"Po raz kolejny celem stały się siły bezpieczeństwa" - powiedział Collomb. Szef MSW dodał, że w samochodzie znaleziono broń i materiały wybuchowe, które mogły wysadzić pojazd w powietrze. Według AFP były to butle z gazem, broń krótka oraz kałasznikow.
Powołując się na źródła w policji AP podała, że napastnikiem był 31-latek mieszkający w Argenteuil na paryskich przedmieściach, znany służbom jako islamski radykał.
Dochodzenie wszczęła paryska prokuratura ds. antyterroryzmu.
Policja otoczyła kordonem bezpieczeństwa miejsce zdarzenia, w samym centrum francuskiej stolicy chętnie odwiedzanym przez turystów. Ruch na Polach Elizejskich wstrzymano, zamknięto pobliską stację metra. Na miejsce skierowano znaczne siły policji, w tym ekspertów od ładunków wybuchowych.
Policja zapewniła, że sytuacja jest pod kontrolą.
Nieopodal tego miejsca 20 kwietnia, kilka dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, doszło do zamachu, w którym zginął policjant, a dwóch innych zostało rannych. Sprawca został zastrzelony na miejscu, do zamachu przyznało się Państwo Islamskie (IS).
Z kolei 6 czerwca uzbrojony w noże napastnik zaatakował patrol policji na placu przez katedrą Notre Dame w Paryżu. Funkcjonariusz został lekko ranny w szyję; napastnik twierdził, że jest "żołnierzem kalifatu", czyli IS.
We Francji obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony po dżihadystycznych zamachach terrorystycznych z listopada 2015 roku w Paryżu. Ma on być przedłużony do 1 listopada.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.