„Jestem za, a nawet przeciw” - to klasyczne już sformułowanie wydaje się być najbezpieczniejszym stwierdzeniem w trakcie dyskusji, dotyczącej medycznej marihuany.
Temat medycznego zastosowania marihuany powrócił kilka dni temu w związku z informacją o uchwaleniu przez polski Sejm ustawy pozwalającej na zakup w aptece preparatów zawierających wspomniany narkotyk. Jak przeczytać można było w depeszach, „początkowo projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, przygotowany przez klub Kukiz'15, przewidywał, że pacjent będzie mógł sam, po uzyskaniu zezwolenia, uprawiać konopie i sporządzać przetwory na potrzeby terapii. Uprawa oraz zbiory ziela i żywicy konopi innych niż włókniste na potrzeby terapii miały być dopuszczone po uzyskaniu zezwolenia. Planowano, że otrzymywaliby je pacjenci lub ich opiekunowie prawni, a także np. organizacje społeczne”. Dodano, że „obecnie, po zgłoszonych podczas prac zmianach, regulacja przewiduje, że konopie będą mogły być wykorzystywane do wytwarzania preparatów farmaceutycznych tak, by lekarze mogli ordynować sporządzenie leku recepturowego w aptece. Surowiec ma być sprowadzany z zagranicy”.
Zatrzymując się dłużej na treści zawartych w podobnych informacjach dojść można do wniosku, iż w zasadzie nie wiadomo, co pokaże przyszłość. Pewnym jest kilka kwestii. Po pierwsze, za zalegalizowaniem medycznej marihuany głosowali prawie wszyscy posłowie. Po drugie, środek ten ma być sprowadzany z zagranicy. Po trzecie, jak podkreślała w wywiadach m. in. wdowa po Tomaszu Kalicie – nie wiadomo, czy środki te w jakikolwiek sposób będą refundowane. Wiemy jednak, że indywidualna uprawa będzie nielegalna. Dostęp do podobnych preparatów będzie możliwy tylko w aptece. Ale - zatrzymując się dłużej nad tym tematem - w zasadzie nie do końca wiadomo również, czym w zasadzie medyczna marihuana jest.
Trochę faktów
Warto podkreślić, że obecnie nie ma definicji medycznej marihuany. Na problem ten zwrócił uwagę dr Bogusław Habrat. Wspomina psychiatra, a nade wszystko autorytet w dziedzinie leczenia uzależnień, dostrzegł, że - z jednej strony - możemy myśleć o „zwykłym skręcie", który pali określona osoba. Canabinole zawierają jednakże również preparaty podawane w postaci kompotu. Może to być oczywiście preparat w formie leku wydawany w aptece. Nie można jednak w tym miejscu zapominać, że marihuana, a więc cannabis sativa, składa się z ponad 100 związków określanych jak wyżej mianem canabinoli. Najmocniejszym z nich są CBD, czyli canabidol. Najczęściej rozpoznawalnym składnikiem (pojawia się nawet na podkoszulkach) jest THC, a więc tetrahydrokannabinol.
Jak zaznacza dr Marek Bachański, „w marihuanie rekreacyjnej znaczenie ma THC i ono też uzależnia; w marihuanie leczniczej najważniejszą rolę odgrywa CBD, które - przy swoich dobroczynnych skutkach medycznych - nie ma właściwości uzależniających. Jeśli zwolennik marihuany rekreacyjnej dobrałby się do leczniczej marihuany w kropelkach, nie miałby z niej żadnego „pożytku”. Monika Odrobińska zwraca uwagę jednak na inne zjawisko. Jak zaznacza dziennikarka, „w leczeniu padaczki dziecięcej związków THC nie ma, bo pożądane jest wyłącznie wysokie stężenie CBD. W stwardnieniu rozsianym, czyli chorobie dorosłych, stężenie CBD i THC jest już takie samo. W onkologii z kolei stężenie THC jest wyższe niż CBD”.
Lęki i leki
Obawy związane z legalizacją medycznej marihuany mają w zasadzie dwa poziomy.
Pierwszy z nich dotyczy lęku związanego z wprowadzeniem do aptek środków, które są de facto narkotykami. Pojawia się ponadto lek, że narkotyki te będą trampoliną do kolejnych stopni uzależnieniowego wtajemniczenia. Jak dodaje w podobnym kontekście Jolanta Koczukowska ze Stowarzyszenia MONAR: „Z mojego wieloletniego doświadczenia w prowadzeniu terapii dla osób uzależnionych od narkotyków wynika, że prawie wszyscy uzależnieni pacjenci zaczynali niewinnie i od tzw. miękkich narkotyków. Marihuana rzeczywiście otwiera drzwi do nowych doświadczeń. Z czasem wrażenia przestają wystarczać i człowiek sięga po mocniejszy narkotyk”. Z drugiej jednak perspektywy, podobna obawa jest nieuzasadniona. W polskich aptekach jest bowiem mnóstwo preparatów o narkotycznym działaniu. Większość z nich może uzależniać. Są one jednakże przepisywane przez lekarza, który zaleca je w związku ze spodziewanym efektem terapeutycznym.
Druga obawa ma nieco inny charakter. M. in. dr Tomasz Terlikowski w wypowiedzi w jednym z portali społecznościowych zwrócił uwagę, iż podobne dyskusje często mają na celu nie tyle poprawę sytuacji pacjentów, ile raczej oswojenie społeczeństwa z legalizacją tzw. miękkich narkotyków, które nie mają udowodnionej skuteczności terapeutycznej, ale z całą pewnością prowadzić mogą do silniejszych zależności. Ta mocno krytykowana wypowiedź nie jest jednak całkowicie bezpodstawna. Wystarczy przypomnieć sobie wywiad, jaki w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich przeprowadził Kuba Wojewódzki z Bronisławem Komorowskim. Gdy były prezydent przyznał, że jest za zalegalizowanie omawianych preparatów wspomniany dziennikarz-celebryta stwierdził do euforycznie reagującej publiczności, że „to on im to załatwił”. Trudno było w tej sytuacji dostrzec kontekst medyczny.
Kontekst ten jednak jest bardzo istotny i warto go ukazać w wypowiedziach kilku znawców tematu. Zdaniem prof. Jerzego Vetulaniego - ukazującego pozytywne efekty terapeutycznego stosowania marihuany - należy przede wszystkim zwrócić uwagę na „działanie przeciwbólowe, rozluźniające mięśnie (miorelaksacyjne), rozszerzające oskrzela, zmniejszające ślinienie, pobudzające apetyt, indukujące sen”. Przywołany neurobiolog dodaje ponadto, że marihuana, haszysz oraz ekstrakty z ziela i kwiatów konopi zmniejszają ciśnienie śródgałkowe. Jak wskazuje przywołany badacz, zastosowanie marihuany np. w przypadku AIDS lub nowotworu jest w pełni uzasadnione klinicznie. Dzięki podobnym środkom w wielu wypadkach przywrócone zostaje łaknienie.
Prof. Mariusz Jędrzejko, uzupełniając podobne spostrzeżenia, stwierdza, że medyczna marihuana może służyć, jako „środek pomocniczy w ograniczaniu wymiotów po chemioterapii nowotworowej […] w leczeniu chorób przewodu pokarmowego”. Wykorzystywane mogą być ponadto w leczeniu: stwardnienia rozsianego (łagodzi drżenie, nocne bóle nóg, zaburzenia równowagi i pamięci). Z drugiej jednak strony, wspomniany powyżej dr Habrat podkreśla, że trudno jest obecnie badać środki medyczne zawierające marihuanę. Istnieje bowiem problem ze znalezieniem takich substancji, które posiadałyby identyczny skład, pozwalający na dokonanie stosowanych porównań.
Z kolei neurofizjolog, dr Piotr Zwoliński trafnie zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie w mediach pojawiły się liczne informacje sugerujące, że „marihuana pomaga na wszystko i w 100 proc.”. Jego zdaniem jednak, „CBD może być – podkreślam: może – alternatywą wspomagającą proces leczenia. Ale nie ma – i to jest pewne! – dużych badań, poprawnych metodologicznie i na odpowiednio dużych próbach, by jednoznacznie odpowiedzieć, czy CBD jest skuteczne i bezpieczne.”
Czy prawo wyjaśni?
Obecnie nie wiemy, w jaki sposób potoczą się losy ustawy, która wprowadza możliwość wykorzystania medycznej marihuany. Z całą pewnością środki te winny być wydawane właśnie w aptekach. Oczywiście pojawiać się będą postulaty, by zioła te mogły być uprawiane w domu. Trudno jednak nie mieć tutaj wrażenia, iż część osób chce wprowadzić marihuanę do społeczeństwa tylnymi drzwiami. Jeśli ma być ona lekiem, to winna być kojarzona nie tylko z pacjentem, ale również lekarzem, który po badaniu ją zaleca, i apteką, w której można ją uzyskać. To nie rekreacja terapeutyczna, tylko działanie lecznicze.
Ostatnia decyzja Sejmu jest w pełni zbieżna ze stanowiskiem, jakie w 2015 r. przyjął polski Trybunał Konstytucyjny. W orzeczeniu z 17 marca 2015 r. sędziowie stwierdzili, że „z punktu widzenia określonej grupy obywateli korzystających ze świadczeń opieki zdrowotnej dopuszczenie medycznego wykorzystywania marihuany wymaga rozważenia z uwagi na terapeutyczną przydatność marihuany w pewnych stanach chorobowych”.
Medyczne wykorzystanie marihuany stawia przed nami wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi. Pewnym jest jednak, iż u wielu pacjentów rożne formy tego środka przynoszą spodziewane terapeutyczne efekty. Kardynalny zakaz formowany w tej kwestii przez państwo wydawać się może niespójny i niekonsekwentny, zwłaszcza w czasach, w których zakup znacznie bardziej uzależniającego alkoholu jest nie tylko swobodny i dozwolony, ale gdzieniegdzie również mocno reklamowany.
Autor jest doktorem socjologii prawa, wykładowcą akademickim, koordynuje prace Centrum Bioetyki Instytutu Ordo Iuris, prowadzi blog na stronie gosc.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.