Landzmierz i Lubieszów mocno ucierpiały po wczorajszym, wieczornym przejściu trąby powietrznej. Trwa sprzątanie i szacowanie szkód.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Na zebraniu sztabu zarządzania kryzysowego krótko podsumowano straty, podjęte działania i zaplanowano, co dalej... 20 lat temu w tej samej gminie zastanawiano się, jakie działania podjąć w sprawie powodzi Zerwane dachy, poprzewracane ściany budynków gospodarskich, leżące wszędzie dachówki i elementy konstrukcyjne, wyrwane lub przewrócone drzewa, połamane bądź wykrzywione słupy telefoniczne i energetyczne, powybijane szyby, uszkodzone pojazdy i altany - to krajobraz po wczorajszym przejściu trąby powietrznej. Dziś w ruch idą piły łańcuchowe, miotły, łopaty i taczki na gruz...
- Wszystko trwało może 1,5 minuty. Widziałem idący w moją stronę lej tej trąby powietrznej. Ledwie zdążyłem uciec do domu, podmuch wiatru zamknął za mną drzwi, a stodoła już leciała. Z niej nie zostało prawie nic, ale, co gorsze, zerwało pół betonowego dachu. O metalowej pompie ogrodowej, którą przewróciło czy ogrodzeniu, nawet nie wspominam... Ledwie wyremontowaliśmy dom, a tu chwila i nie ma - mówi Sebastian Piechaczek. Teraz razem z bratem, szwagrem i kolegą sprząta, co się da.
Dodaje, że on nie jest w najgorszej sytuacji, bo u starszego wiekiem sąsiada, który mieszka z chorującą żoną, zniszczenia są jeszcze większe. On też ledwie zdążył schronić się przed kataklizmem, już nie do domu, bo tam nie dobiegł, ale do malucha w garażu. Zarówno z garażu, jak i innych budynków gospodarskich zostały jedynie kupa gruzu, a maszyny tam schowane są uszkodzone. Także dach na razie tylko strażacy przykryli plandeką.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Sołtys Elżbieta Sączawa (w środku) wskazuje ekipom nadzoru budowlanego, przy których ulicach domy ucierpiały najbardziej i trzeba sprawdzić ich stan w pierwszej kolejności W sumie w Landzmierzu uszkodzonych, niekiedy w znacznym stopniu, jest ok. 40 budynków mieszkalnych, dwa budynki szkoły podstawowej oraz wiele budynków gospodarczych. W Lubieszowie i Dziergowicach, które żywioł mijał bokiem, zniszczonych jest kilkanaście posesji.
Pierwsze zgłoszenia do straży pożarnej napłynęły ok. godz. 18.25 i od tej chwili linia się dosłownie urywała od wezwań pomocy. Zarówno Państwowa Straż Pożarna, jak i strażacy ochotnicy z całej gminy, a potem również spoza niej pracowali do 3.00-4.00 nad ranem, zabezpieczając choć prowizorycznie dachy. Dziś prace są kontynuowane. Przy domach widać wozy strażackie i tzw. zwyżki, czyli kosze na wysięgnikach. Służby nadzoru budowlanego oceniają stan budynków zarówno w Landzmierzu, jak i w Lubieszowie, by można doprowadzać budynki do stanu używalności. Sukcesywnie służby energetyczne i telekomunikacyjne ze strażakami zabezpieczają linie energetyczne i starają się przywracać łączność. Dziś powołana będzie też komisja ds. szacowania szkód, jak i pomocy społecznej, która odwiedzi poszkodowanych, oceniając zakres zniszczeń i potrzeby.
- Wczoraj i dziś rano skupiamy się na tym, by zabezpieczyć dachy budynków mieszkalnych przed ewentualnymi dalszymi szkodami. W porozumieniu z Czystym Regionem będziemy starali się jak najszybciej usuwać gruz i inne materiały. Oczywiście, niezbędna będzie pomoc finansowa dla mieszkańców, większość z nich, nauczona powodziami, ubezpieczyła budynki, jednak trzeba będzie te firmy zmobilizować do szybkiego działania, bo są to głównie dachy, a przy tej aurze trzeba jak najszybciej położyć nowe pokrycia. Trzeba też zrobić dokumentację fotograficzną szkód i kosztorysy, bo to będzie niezbędne, aby ludzie mogli ubiegać się o odszkodowanie. O to muszą też zadbać poszkodowani, przed uprzątnięciem szkód - mówił na zebraniu Sztabu Zarządzania Kryzysowego Alojzy Parys, wójt gminy Cisek.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Odsłonięte lub pokryte już plandekami więźby, zerwane dachy, poprzewracane mury - tak wygląda w tej chwili Landzmierz (gm. Cisek) Podczas akcji ratowniczej jeden strażak ochotnik został ranny, a w sumie w samej tylko gminie Cisek pracowało ich przez całą noc ponad 100.
- Dziękujemy bardzo za ich poświęcenie i pomoc, tak samo jak sołtysom okolicznych wsi - Kobylic, Przewozu czy Sukowic, którzy też skrzyknęli ekipy mieszkańców i pośpieszyli nam z pomocą. Jednak pomoc jest nadal bardzo potrzebna, zwłaszcza u starszych, samotnych osób, które same nie dadzą sobie rady z uporządkowaniem obejścia. Gruz, dachówki i inne rzeczy leżą też na drogach, łąkach, dosłownie wszędzie. Przydaliby się wolontariusze. To i pomoc finansowa są w tej chwili najbardziej potrzebne - podkreśla Elżbieta Sączawa, sołtys Landzmierza. Prosi też, by nie jeździć oglądać pobojowiska, bo wzmożony niepotrzebnie ruch przeszkadza służbom w pracy.
Przedstawiciele wojewody, kwalifikując zdarzenie jako losowe, anomalii pogodowej mającej znamiona klęski żywiołowej, obiecali szybką pomoc, przekazali też dodatkowe plandeki. Wstępny raport ma do nich trafić już w poniedziałek, co pozwoli uruchomić pieniądze. Wsparcie finansowe już w poniedziałek zapowiedział też ks. Arnold Drechsler, dyrektor opolskiej Caritas. Zostanie też uruchomiony numer konta, pod który można będzie wpłacać datki na rzecz poszkodowanych.
Na drogach prowadzących przez Lubieszów i Landzmierz są ograniczenia i objazdy. Jeszcze dzisiaj rano, zamiast pociągów na trasie do Raciborza, działała zastępcza komunikacja autobusowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.