Albo się ma przekonania albo się ich nie ma. Trzeba się zgodzić na to, że nie wszyscy je podzielają.
„Nasz Dziennik” pisze o aferze. Trochę nie pasującej do Polski roku 2017, przypominającej raczej lata ubiegłe, a jednak... „Sponsorowana przez zagranicę ankieta fałszywie przedstawia szkolną katechezę jako dyskryminację” – wybito pod tytułem. Czy ankieta może antagonizować? Czy zadawanie pytań może kogoś krzywdzić? Nie mam wątpliwości. Tak, może antagonizować; tak, może krzywdzić. Jeśli w ankiecie choćby 1 procent respondentów odpowie, że „w oświacie występuje nierówne traktowanie ze względu na wyznanie”, to już będzie można powiedzieć, że problem faktycznie występuje, choćby były to tylko ludzkie odczucia, nie mające pokrycia w faktach. I już można będzie apelować o założenie katolikom kagańca albo trzymania ich na smyczy. A pytania... Cóż... Jeśli biznesmena spytać, czy prawdą jest, że jest kanciarzem, albo ojca dzieciom – że jest pedofilem, to chyba nie trzeba tłumaczyć, że stawianie takich pytań jest rzucaniem fałszywych podejrzeń?
Z tym poczuciem bycia dyskryminowanym bardzo różnie zresztą bywa. Są ludzie, którzy ciągle czują się dyskryminowani. Uczennica zdolna, tylko nauczyciele się uwzięli – oskarża matka. I nawet władze oświatowe nie bardzo już w to wierzą. No bo mogłoby tak być w jednej szkole albo nawet i w drugiej. Ale w pięciu kolejnych podstawówkach nauczyciele uwzięli się na tę jedną dziewczynkę?
Nie należy też zapominać, co nieraz ludzie odbierają jako dyskryminację. Ot, modlitwa w szkole. Czy może dyskryminować niewierzących? Przecież nie muszą w niej uczestniczyć. Wystarczy, jeśli nie będą w niej przeszkadzali. A że ktoś może z tego powodu krzywo na nich spojrzeć? Bez przesady. Na mnie jako chrześcijanina też wielu ludzi może krzywo spojrzeć ze względu na moją wiarę. Ot, kiedy w jadłodajni modlę się przed jedzeniem albo kiedy uczestnicząc w zorganizowanej wycieczce pytam o możliwość uczestnictwa w niedzielnej Mszy. Albo się ma przekonania albo się ich nie ma. Zmuszanie otoczenia do takiego zachowania, żeby człowiek nie czuł się dyskomfortowo manifestując swoje poglądy to jakiś absurd. I prawdziwa dyskryminacja. Tak, dyskryminacja. No bo dlaczego w imię dobrego samopoczucia jednostki, która wstydzi się własnych przekonań, zmuszać innych do udawania?
No i jeszcze jedno: kto miałby ustalać, co jest normą, do której wszyscy powinni się w tym udawaniu dostosować? Nie lepiej pozwolić ludziom mieć przekonania jakie mają? Niech dyskutują, niech się przekonują. Właśnie ta umiejętność życia z inaczej myślącymi jest dla wzrostu tolerancji ważniejsza, niż zmuszanie do ukrywania własnych poglądów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W poniedziałek w Katarze odbywa się regionalny szczyt zwołany w reakcji na izraelski atak na Dohę.
Problemy z działaniem Starlinka zarejestrowano na całym świecie.
To część planu mającego wyeliminować lokalny protekcjonizm i nieuczciwe praktyki.
Aktualizacja: Mamy szczegółowe informacje na temat uroczystości pogrzebowych.
Muszą zostać zaostrzone, zanim USA nałożą własne ciężkie restrykcje.