Z wyraźną goryczą i z trudem powstrzymywaną irytacją „L'Osservatore Romano” komentuje przemilczenie przez zdecydowaną większość włoskich środków przekazu - „z godnym pochwały wyjątkiem prasy katolickiej” - raportu na temat misjonarzy, którzy stracili życie w 2009 roku, ogłoszonego przez agencję Fides Kongregacji Ewangelizacji Narodów.
W komentarzu pióra publicystki watykańskiego dziennika Lucetty Scaraffii, wymienia się przyczyny braku zainteresowania mediów tą tematyką.
„Wiadomości nie nadano rozgłosu, ponieważ zaprzecza wizerunkowi Kościoła dominującemu w mediach. Jest w nich bowiem zwykle przedstawiany jako instytucja bogata i wpływowa, która chce narzucić swe prawa również tym, którzy nie poczuwają się do przynależności do świata katolickiego, jako podeszła w wieku i sztywna hierarchia, która nie jest w stanie zrozumieć, jak bardzo zmienił się świat: jednym słowem starocie, które należałoby usunąć, by uwolnić ludzkość” – pisze Scaraffii.
Autorka pisze też o tym, co woli się wypominać Kościołowi: „ułomności i zbrodnie niektórych jego niewiernych przedstawicieli, jak na przykład księży pedofilii z Irlandii”. „Woli się ukazywać Kościół poprzez kardynałów, odmalowanych jako stereotyp ludzi władzy, albo kapłanów, którzy wywołują zgorszenie swym zachowaniem bądź krytyką pod adresem Kościoła, aniżeli poprzez kobiety i mężczyzn, poważnie zaangażowanych w trudną i często niebezpieczną misję, o czym świadczy fakt, że oddają życie za wybór odważnej miłości” - stwierdza Lucetta Scaraffia i dodaje: „Oto prawdziwy Kościół, ten, o którym nie mówią gazety, nawet wtedy, gdy trafia do kroniki kryminalnej”.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.