Uczniowie dostali od ministerstwa kolejny dzień wolny w czasie matur. To nie podoba się dyrektorom liceów, którzy proponują: przesuńmy je na czerwiec. Co na to rektorzy? "Dziennik Polski" sprawdził. Nie mówią nie.
Już nie dwa, a trzy wolne dni będą mieli uczniowie szkół ponadgimnazjalnych w czasie, gdy ich koledzy będą pisać egzamin maturalny. Minister edukacji podpisała właśnie rozporządzenie w tej sprawie. Wszystkiemu winna obowiązkowa matura z matematyki. Zgodnie z prawem w czasie, gdy maturzyści zdają obowiązkowe egzaminy, szkoły muszą być wyłączone z normalnej pracy. Od tego roku laba będzie więc trwała aż trzy dni, w czasie egzaminu z języka polskiego, obcego i matematyki.
"W czasie matur szkoły są sparaliżowane. Uczniom przepadają zajęcia również podczas egzaminów ustnych, kiedy nauczyciele muszą odpytywać maturzystów" - przyznaje Aleksander Palczewski, dyrektor I LO w Krakowie. "Jak się zsumuje te wszystkie wolne dni może się okazać, że nauczycielom po prostu zabraknie czasu na realizację całego materiału. Z czegoś trzeba będzie zrezygnować i będą to zapewne powtórki" - dodaje Iwona Cieślak-Prochownik, szefowa krakowskiego XIII LO. Wszyscy dyrektorzy szkół, z którymi rozmawiała gazeta, są zgodni: matura powinna odbywać się w czerwcu, po zakończeniu roku szkolnego lub tuż przed rozdaniem świadectw. Wówczas młodsze roczniki nie traciłyby tak bardzo. Wiadomo, że w czerwcu w szkołach najczęściej panuje całkowite rozprężenie, a maj powinien być okresem pełnej mobilizacji przed wystawieniem ocen końcowych.
Uroczystość wręczenia odznaczenia odbędzie się we wtorek 10 czerwca.
Sakramenty na pątniczym szlaku są sprawowane według przedsoborowego rytu liturgii.
"Kobiety znacznie chętniej i częściej wchodzą w ostrą rywalizację werbalną".
"Musimy realizować te zadania, które mają najwyższe priorytety".