Mężczyzna, który w poniedziałek wieczorem wjechał samochodem w pizzerię na przedmieściach Paryża, przyjął wcześniej dużą ilość leków; zmaga się z "poważnymi zaburzeniami" psychicznymi - podaje we wtorek AFP, powołując się na prokuraturę i źródła sądowe.
W rezultacie staranowania pizzerii w małej miejscowości Sept-Sorts, leżącej ok. 55 km na wschód od Paryża, zginęła nastoletnia dziewczynka, a 13 osób zostało rannych, w tym jedno dziecko. Pięć osób odniosło poważne obrażenia.
Wstępne przesłuchanie "potwierdza, że w sprawie tej nie było motywu terrorystycznego"- oświadczyła we wtorek prokurator z pobliskiego Meaux, Dominique Laurens. "Wydaje się, że osoba ta ma poważne zaburzenia psychiczne" - dodała prokurator, mówiąc o sprawcy.
Ten 32-letni Francuz powiedział policjantom, że przed zdarzeniem "przyjął dużą ilość leków" - cytuje AFP źródło sądowe. Rozmówca agencji dodaje, że "to, co mówi sprawca, na razie nie pozwala na ustalenie jego motywu działania". Z kolei agencja EFE informowała, że mężczyzna był pod wpływem narkotyków.
W domu mężczyzny, niekaranego wcześniej, dokonano we wtorek rewizji - oświadczył rzecznik francuskiego MSW Pierre-Henry Brandet.
Według sąsiadki sprawcy, z którą rozmawiała AFP, "miał on dużo dyplomów, ale nie mógł znaleźć pracy". Jak podała w poniedziałek prokuratura, mężczyzna powiedział śledczym, że nosił się z zamiarem popełnienia samobójstwa. Kilka dni temu miał podjąć już taką próbę.
Radio RTL informowało z kolei, że mężczyzna jest w głębokiej depresji oraz że powiedział policjantom, iż w samochodzie miał broń.
We Francji doszło ostatnio do serii tragicznych ataków na cywilów. W ub. tygodniu mężczyzna staranował samochodem na przedmieściu Paryża Levallois-Perret grupę żołnierzy, raniąc sześciu z nich. Został postrzelony i zatrzymany przez policję. W ub. roku w Nicei w dniu święta Dnia Bastylii (14 lipca) zamachowiec wjechał w tłum, zabijając 84 osoby. .
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.