Rząd włoski ogłosił w środę "stan alarmowy" w więziennictwie z powodu niebywałego zatłoczenia cel więziennych; w zakładach penitencjarnych brakuje 20.000 miejsc i trzeba je stworzyć - oświadczył premier Silvio Berlusconi.
Chodzi o to, aby ponad 60.000 skazanych mogło odbywać karę pozbawienia wolności w "normalnych warunkach" - powiedział szef rządu.
Ogłosił on "alarm" w sprawie więziennictwa na wspólnej konferencji prasowej z ministrem sprawiedliwości Angelino Alfano. Rząd, jak oświadczyli, będzie się starał rozwiązać ten problem do końca 2010 roku.
Włoska Rada Ministrów zatwierdziła na środowym posiedzeniu plan rozbudowy zakładów penitencjarnych, tak aby mogły pomieścić w sposób zgodny z przepisami 80.000 skazanych.
Osoby, które kończą odbywanie kary więzienia za ciężkie przestępstwa, będą mogły odsiedzieć ostatni rok w areszcie domowym.
"Cywilizowane państwo pozbawia wolności osoby, które popełniły przestępstwo i zostały skazane wyrokiem sądu, ale nie ma prawa pozbawiać nikogo godności i narażać na szwank zdrowia skazanych, którzy odbywają karę więzienia" - podkreślił na konferencji prasowej Berlusconi.
Szef włoskiego rządu brał udział w posiedzeniu Rady Ministrów i w konferencji prasowej po raz pierwszy od czasu napaści, której padł ofiarą 13 grudnia ub.r. po wiecu w Mediolanie.
Wypowiedział się wobec mediów również na temat redukcji podatków, oświadczając, że wobec kryzysu gospodarczego nie widzi możliwości ich obniżenia.
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.