Sudan stoi na krawędzi kolejnej wojny domowej. Przestrzega przed tym 10 organizacji pozarządowych od lat niosących pomoc mieszkańcom tego kraju.
Raport zatytułowany „Ratujmy pokój w południowym Sudanie” przypomina, że pięć lat od podpisania porozumienia pokojowego, w kraju wciąż panuje powszechny brak bezpieczeństwa, co więcej przemoc przybiera na sile. W ubiegłym roku w południowym Sudanie zabito, co najmniej 2,5 tys. ludzi, a 350 tys. zmuszonych zostało do opuszczenia swych domów.
Sygnatariusze raportu wskazują, że w tym najbiedniejszym zakątku globu nie będzie pokoju dopóki nie wykorzeni się takich punktów zapalnych jak: rywalizacja o ograniczone zasoby naturalne, walki międzyplemienne, powszechny dostęp do broni. Sytuację destabilizują też ataki ze strony rebeliantów z ugrupowania Armia Oporu Pana. Według działających w Sudanie organizacji pozarządowych najbliższe dwanaście miesięcy będzie decydujące dla przyszłości tego kraju. O „krzewienie tolerancji, zgody, wzajemnego szacunku i pokoju” apelowali ostatnio do chrześcijańskich i muzułmańskich przywódców religijnych Sudanu katoliccy biskupi tego kraju. W kwietniu w Sudanie mają się odbyć wybory parlamentarne.
Oświadczenie to kardynał Ryś wydał w związku z wydarzeniami 10 lipca.
Pierwsze miejsce w rankingu zajęła Korea Północna, drugie - Somalia, trzecie - Jemen.
"To zły dzień dla parlamentu, demokracji i Trybunału Konstytucyjnego".
Msze i uroczystości zaplanowano w wielu miejscowościach w całym kraju.