Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek i były zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking podczas środowej konfrontacji przed komisją śledczą ds. nacisków podtrzymali wszystkie swoje wcześniejsze zeznania. Kaczmarek powiedział, że multimedialna konferencja z sierpnia 2007 roku była "manipulacją" ze strony Engelkinga. Ten zaprzeczał i podkreślił, że prokuratura działała zgodnie z prawem.
Posiedzenie komisji opuścili posłowie PiS.
31 sierpnia 2007 r. Engelking zorganizował multimedialną konferencję. Zaprezentował na niej materiały operacyjne ze śledztwa dotyczącego zarzutów wobec Kaczmarka, Netzla i Kornatowskiego.
Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauze 5 lipca tamtego roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań. Prokuratura badała m.in. czy Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał informacje na temat akcji CBA posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi.
Środowa konfrontacja na forum komisji śledczej obfitowała w utarczki słowne między posłami i samymi świadkami. W rezultacie, bez zadawania pytań, posiedzenie opuścili posłowie PiS.
Zarówno przed rozpoczęciem konfrontacji, jak i po jej zakończeniu Engelking i Kaczmarek nie podali sobie rąk. Obydwaj kilka razy zarzucali sobie kłamstwo. Engelking przed odpowiedzią na większość pytań zaznaczał, że dotyczą one opinii zawartych w zeznaniach jego i Kaczmarka, a nie faktów, co powinno mieć miejsce podczas konfrontacji.
Szef komisji Andrzej Czuma powiedział po zakończeniu posiedzenia, że jest z niego zadowolony. "Konfrontacje, jak mówią specjaliści, w 90 proc. nie prowadzą do uznania przez świadków racji strony przeciwnej. Nie spodziewałem się czegoś takiego, ale jednak wyjaśniło mi się sporo rzeczy" - dodał.
Kaczmarek powiedział, że multimedialna konferencja z sierpnia 2007 roku była "manipulacją" ze strony Engelkinga. Kaczmarek ocenił, że konferencja to "lincz" wobec niego. Dodał, że grupa prokuratorów i ABW chcieli zrobić z niego "szpiega", i "osobę, która ma kontakty z grupami przestępczymi".
Przypomniał, że Engelking był wówczas świadkiem w sprawie dotyczącej przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa i miał dostęp do materiału dowodowego. "Jako świadek celowo zmanipulował tę konferencję" - podkreślił. Podając przykłady tej manipulacji Kaczmarek powiedział, że nie wszystkie stenogramy z rozmów jego, Netzla i Kornatowskiego zostały opublikowane (według Kaczmarka brakowało m.in. rozmowy Netzla z b. ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą). Zwrócił też uwagę, że w trakcie konferencji była emitowana rozmowa z 13 lipca, kiedy to Kornatowski miał dzwonić do Netzla, a tymczasem - według Kaczmarka - to Netzel dzwonił do Kornatowskiego.
"Nie ma tych rozmów. Pan Jerzy Engelking świadomie wybrał kłamstwo" - podkreślił Kaczmarek.
Engelking odpowiadał, że konferencja z 2007 r. nie miała wskazywać źródła przecieku ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa, ale udowadniać fakt składania fałszywych zeznań i utrudniania prowadzenia postępowania m.in. przez Kaczmarka - stąd, jak wyjaśniał, taki a nie inny dobór materiałów. "Materiał nigdy nie został zmanipulowany. Materiał, żeby uniknąć zarzutu manipulacji, był odtwarzany praktycznie w całości" - ocenił.
Przyznał, że był świadkiem w sprawie przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, a mimo to wziął udział w multimedialnej konferencji prasowej w 2007 r. Według niego, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego miał do tego prawo. Nigdy względy polityczne nie decydowały o zarzutach i zatrzymaniu Janusza Kaczmarka - zapewnił.
Engelking wyjaśnił, że badając sprawę przecieku służby sprawdzały działania posła Woszczerowicza i tak trafiono na trop spotkania w hotelu Marriott. "Prokuratura miała obowiązek wezwać Kaczmarka i wyjaśnić, co robił w tym dniu na 40. piętrze hotelu Marriott" - podkreślił.
"Nie ulega wątpliwości, że Janusz Kaczmarek spotkał się z Ryszardem Krauze. To potwierdza biegły. W czasie przesłuchania Janusz Kaczmarek dwukrotnie zaprzeczył. Powiedział, że na 40 piętrze pojawił się w celu wypicia lampki wina w barze +Panorama+. (...) Pamiętam jak szczegółowo opisywał fakt spotkania z Jaromirem Netzlem na pierwszym piętrze, na którym się nigdy nie zatrzymał, ponieważ materiał wideo z windy wskazywał, że pojechał na 40 piętro" - dodał.
"Gdyby Janusz Kaczmarek zeznał zgodnie z prawdą, że spotkał się z panem Krauze, to nie byłby podejrzanym w sprawie. Konsekwencją było przedstawienie zarzutów złożenia fałszywych zeznań. (...) Powód, dla którego Janusz Kaczmarek miał i ma problemy procesowe, leży po stronie Kaczmarka. Nieuprawnione jest przerzucanie odpowiedzialności na prokuraturę" - ocenił Engelking.
Kaczmarek powiedział, że w 2007 roku nie był źródłem przecieku o akcji CBA w ministerstwie rolnictwa.
Engelking był pytany, czy nadal uważa, że materiał dowodowy "rzuca podejrzenie na rolę Kaczmarka" w sprawie przecieku. "Jak uważałem, tak uważam, że sprawca przecieku nie został ustalony. Nigdy nie sugerowałem, kto był sprawcą przecieku" - odparł Engelking.
Powiedział także m.in., że za rządów PiS nie były dokonywane polityczne nominacje prokuratorskie. Innego zdania był Kaczmarek. Engelking przyznał, że za rządów PiS wymieniono większość prokuratorów apelacyjnych, ale - jak zapewniał - "wszyscy prokuratorzy mieli olbrzymie doświadczenie w pracy śledczej".
Mówił też o rozmowie, którą Kaczmarek, jako szef MSWiA, przeprowadził z b. ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. "Chodzi o to, że Janusz Kaczmarek starał się wpłynąć na Zbigniewa Ziobro, aby on nigdy nie powiedział o tym, że wcześniej rozmawiał na temat planowanej akcji w ministerstwie rolnictwa" - mówił Engelking.
Według niego, Kaczmarek starał się skłonić ministra do tego, aby "nagle nie mówił o tym, co miało miejsce".
"To jest okoliczność, która znajduje się w aktach postępowania. Ja o tej rozmowie wiem nie z akt postępowania, ale wiem o niej, bo powiedział mi o tym Zbigniew Ziobro. Ta rozmowa winna mieć, moim zdaniem, konsekwencje natury procesowej. Dziwię się, że to nie zostało w żaden sposób przez prokuraturę wykorzystane" - powiedział Engelking.
Kaczmarek jeszcze przed konfrontacją zgłosił wniosek formalny, żeby podczas przesłuchania Engelking nie korzystał z laptopa, który leżał przed nim zamknięty na stole. "Może się komunikować z osobami z zewnątrz" - argumentował.
Eksperci komisji uznali, że w trakcie przesłuchania świadek nie powinien korzystać z laptopa. Podkreślili, że świadek powinien bazować na wiedzy, którą posiada; może się tylko w wyjątkowych przypadkach posiłkować materiałami, także w formie elektronicznej. Engelking zaakceptował takie rozwiązanie, a posłowie po półgodzinnej dyskusji w głosowaniu odrzucili wniosek Kaczmarka.
Na początku posiedzenia Arkadiusz Mularczyk (PiS) pytał, czy Kaczmarek jest zobowiązany podczas konfrontacji do mówienia prawdy. Prokurator uzasadniając umorzenie śledztwa m.in. przeciwko Kaczmarkowi w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa uznał, iż Kaczmarek składając fałszywe zeznania w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, realizował przysługujące mu prawo do obrony.
"Czy świadek może kłamać także przed komisją śledczą?" - dopytywała doradców komisji Marzena Wróbel (PiS). Eksperci zgodnie uznali, że Kaczmarek musi mówić prawdę.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.