Takie pytanie zadał jeden z włoskich dziennikarzy uczestnikom panelu na temat głównych wektorów polityki Stolicy Apostolskiej wobec Związku Sowieckiego w czasie pontyfikatu Jana Pawła II.
Relacjom rosyjsko-watykańskim poświęcona była międzynarodowa konferencja zorganizowana przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia oraz Centrum Myśli Jana Pawła II na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Zachęcając do zorganizowania tego spotkania z udziałem przedstawicieli Rosji, Ukrainy, Białorusi oraz włoskiego świata nauki, przekonywałem, że w toczącym się od wielu lat dialogu rosyjsko-watykańskim powinien zabrzmieć polski głos oraz innych narodów z obszaru Europy Wschodniej. Dlaczego to jest ważne? Upraszczając, powiedziałbym, że zbyt często w relacjach z Moskwą Watykan widział jedynie prawosławie oraz Kreml. Podczas pontyfikatu Jana Pawła II doszło do zmiany wektorów w działaniach Stolicy Apostolskiej na tym obszarze. Jan Paweł II uważał siebie za dziedzica tradycji jagiellońskiej i dlatego dostrzegał na Wschodzie - poza prawosławiem oraz sowiecką władzą - także zniewolone narody oraz różnorodną wspólnotę chrześcijańska. Szczególną miłością darzył Kościoły katolickie obrządku wschodniego od stuleci zwalczane zarówno przez państwo, jak i moskiewskie prawosławie. Dlatego kiedy w latach 80. otrzymał możliwość przyjazdu do Moskwy, nie skorzystał z zaproszenia, gdyż katolicy obrządku łacińskiego byli pozbawieni podstawowych praw, a Kościół greckokatolicki - zdelegalizowany. Jan Paweł II wykonał jednak wiele gestów wobec rosyjskiego prawosławia. Miał także koncepcję przyszłej Europy oddychającej dwoma płucami, czerpiącej z wartości zarówno zachodniego, jak i wschodniego chrześcijaństwa. Niestety, laicka Europa odrzuciła ten projekt, zostawiając Rosję w izolacji po rozpadzie komunizmu. Skutki dla całego kontynentu były fatalne, co podkreślali w swych wystąpieniach zarówno goście z Rosji, jaki i prof. Rocco Buttiglione.
Benedykt XVI działał już w innej sytuacji - zarówno w Europie, jak i w Rosji. Nie mogło być już wówczas mowy o wielkich cywilizacyjnych projektach, zmieniających bieg historii. Postawił więc na ostrożny dialog teologiczny oraz działania prowadzące do zbliżenia i wzajemnego zrozumienia między katolikami i prawosławnymi. W tym duchu wspierał wizytę patriarchy Cyryla w Polsce w 2012 r. oraz treść podpisanego wówczas dokumentu.
Papież Franciszek poszedł krok dalej, pozytywnie odpowiedział na inicjatywę strony prawosławnej i spotkał się z patriarchą Cyrylem w lutym 2016 r. na lotnisku w Hawanie. Towarzyszyło temu podpisanie deklaracji, która miała pokazać współczesnemu światu, że -pomimo podziałów - chrześcijanie są zdolni do dawania wspólnego świadectwa. Uczestniczący w rzymskiej dyskusji francuski dominikanin o. Hyacinthe Destivelle, przedstawiciel Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan oraz uczestnik dialogu z Patriarchatem Moskiewskim, akcentował, że wspólna deklaracja koncentruje się na aspektach pastoralnych i teologicznych. Zawiera jednak także oceny polityczne. Przy opisie Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie (punkt 25) używa określenia „wspólnota kościelna”, a nie Kościół. Grekokatolicy biorący udział w rzymskiej konferencji zwracali uwagę, że takie sformułowanie ma znaczenie nie tylko dla dialogu ekumenicznego. Jest niebezpieczne, gdyż utrwala w świadomości tymczasowym i niepełny charakter tego Kościoła. Jeszcze bardziej dwuznaczny jest kolejny passus (punkt 26) odnoszący się do sytuacji politycznej na Ukrainie. Opisuje on rzeczywistość kraju zmagającego się z rosyjską agresją na Wschodzie jako konflikt wewnętrzny. W tym fragmencie deklaracja z Hawany prezentuje oceny promowane przez Kreml i Patriarchat Moskiewski. Dlatego, odpowiadając na pytanie dziennikarza, stwierdziłem, że - moim zdaniem - Jan Paweł II nie podpisałby się pod takim dokumentem. Ważniejszym znakiem jedności aniżeli deklaracja hawańska pozostaje dla mnie ikona Matki Boskiej Kazańskiej, przekazana przez Jana Pawła II rosyjskiemu prawosławiu. Rosjanie trafnie odczytali papieskie intencje i już dzisiaj „papieska ikona”, jak nazywają ją w Kazaniu, jest jednym z najbardziej czczonych wizerunków maryjnych w rosyjskim prawosławiu.
Na początku swego pontyfikatu, Jan Paweł II usłyszał od słowackiego biskupa Pavola Hnilicy, wielkiego orędownika orędzia fatimskiego, pytanie, co będzie dalej z watykańską Ostpolitik. Odpowiadając, stwierdził, że nie będzie już „polityki wschodniej”, gdyż zaczęła się „misja Kościoła na Wschodzie”. Mam nadzieję, że ten pogląd nie umarł wraz z wielkim i świętym Papieżem Słowianinem.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.