Dom Polski w Iwieńcu należy do wszystkich obywateli Białorusi polskiego pochodzenia, a nie tylko do Andżeliki Borys i grupy jej stronników - powiedział zastępca rządowego pełnomocnika ds. religii i narodowości Uładzimir Łamieka w rozmowie z gazetą "Siem dniej".
Łamieka zarzucił zwolennikom Andżeliki Borys, że "faktycznie sprywatyzowali (Dom Polski) jako jednoosobową własność". Jego zdaniem, w tym miejscu "przyjmowani byli emisariusze z zagranicy i przeprowadzane były podejrzane spotkania z polskimi dyplomatami".
"Przy tym, do Domu dopuszczano tylko +wybranych ludzi+ - kontynuuje urzędnik. Zauważa, że w Iwieńcu "Polacy żyli i będą żyć, i wszyscy oni mają prawo dostępu do tego domu. (...) Oskarża zwolenników Borys, że "próbują decydować o tym, kto ma być Polakiem, a kto nie".
W wywiadzie, który poświęcony jest w większej części Białorusinom żyjącym w innych krajach, Łamieka podkreśla: "Mimo tego, że są oni etniczne naszymi rodakami, to nadal są obywatelami innych państw. Nawiasem mówiąc, chcielibyśmy, by także nasi sąsiedzi byli takiego zdania" - zauważa, i w odpowiedzi na pytanie dziennikarza potwierdza, że ma tu na myśli również Polskę.
Mniejszość polską na Białorusi urzędnik określa jako "jedną z najaktywniejszych i najliczniejszych". Jak wyjaśnia, w kraju zarejestrowanych jest 125 organizacji reprezentujących 24 najliczniejsze społeczności etniczne. "Nasi polscy współobywatele w absolutnej większości to rozsądni ludzie", którzy "rozumieją, że państwo białoruskie zapewnia równe prawa wszystkim żyjącym tu narodom" - zauważa.
W środę w sprawie Związku Polaków na Białorusi wypowiedział się pełnomocnik ds. religii i narodowości Leanid Hulaka. W wypowiedzi dla agencji BiełTA (która wydaje "Siem dniej") stwierdził, że w kraju "istnieje tylko jeden Związek Polaków na Białorusi", którym kieruje Stanisław Siemaszko.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.