Program rządu australijskiego nakładający na Aborygenów surowe restrykcje rasowe w ramach walki z przemocą wobec dzieci jest rasistowski, łamie zobowiązania w dziedzinie międzynarodowych praw człowieka i musi być zmieniony - oświadczył w środę sprawozdawca ONZ.
W skróconej wersji raportu, który ma zostać opublikowany w przyszłym tygodniu, specjalny sprawozdawca ONZ ds. praw ludności rdzennej James Anaya wyraził poważne zaniepokojenie kontrowersyjną inicjatywą znaną jako "interwencja".
Program nakłada na Aborygenów na Terytorium Północnym surowe ograniczenia, w tym zakaz spożywania alkoholu i posiadania twardej pornografii. Jest to odpowiedź na badania, które wykazały powszechne molestowanie seksualne dzieci w odległych społecznościach ludności rdzennej.
"Przepisy te dotyczą tylko ludności rdzennej i naruszają niektóre prawa i swobody" - powiedział Anaya, który jest profesorem Uniwersytetu w Arizonie specjalizującym się w prawach człowieka. - Naruszają prawo społeczności aborygeńskich do samostanowienia oraz możliwość dokonywania przez nich niektórych wyborów dotyczących ich samych".
W sierpniu ubiegłego roku Anaya udał się do kilku wspólnot aborygeńskich, by wysłuchać ich mieszkańców. Opublikowane przezeń w środę wnioski i zalecenia stanowią część szerszego raportu jego autorstwa na temat spraw aborygeńskich.
Aborygeni stanowią około 2 proc. spośród 22 mln ludności Australii i są najuboższą oraz najbardziej schorowaną i dyskryminowaną mniejszością kraju. Władze wydały w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat miliardy dolarów na programy wspólnotowe, budownictwo, a także reformę edukacji, ale warunki życia Aborygenów pozostają fatalne.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.