Włoskiej telewizji publicznej i radiu RAI grozi "śmierć" po "długiej agonii" - ostrzegł prezes Paolo Garimberti. Wyraził przekonanie, że firmę mogą uratować tylko gruntowne zmiany.
Podczas narady zorganizowanej przez parlamentarną komisję nadzoru nad RAI cytowany w środę przez włoskie media prezes oświadczył: "Albo będą zmiany, albo los RAI jest przesądzony".
Firmie grozi "uduszenie, śmierć po długiej, bolesnej agonii" - mówił Garimberti, znany publicysta, który przez wiele lat był związany z dziennikiem "La Repubblica".
Następnie wymienił czynniki, które nazwał sznurem na szyi RAI: "brak dających pewność zasobów finansowych oraz problemy natury prawnej, które nie pozwalają być na rynku, a także nierozwiązana kwestia zarządzania".
"Firmie należy pozostawić wolność zarządzania jej sferą biznesową" - argumentował prezes. "Narzucanie kadry kierowniczej z zewnątrz jest zabójcze" - ocenił, odnosząc się do politycznych nominacji, na przykład szefów poszczególnych anten i dzienników.
Mówiąc zaś o niepłaceniu za abonament telewizyjny przez około 30 procent mieszkańców Włoch, Garimberti wyraził życzenie, aby udało się doprowadzić do obniżenia tego odsetka do 5 procent.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.