Katolik wobec inności

Komentarzy: 4

Andrzej Macura

publikacja 17.01.2018 11:55

„Potrzebuje cię Chrystus, by miłować” – śpiewaliśmy kiedyś. I nic tu się nie zmieniło.

To już prawie 13 lat, gdy odszedł od nas święty Jan Paweł Wielki. Przyznaję, czasem mi go brakuje. I to raczej nie kwestia tęsknoty za młodością. I raczej też nie idealizowanie przeszłości, choć za jego pontyfikatu, przyznaję, zajęty pracą w szkole, mogłem wielu spraw nie zauważać. Choć sporo do mnie trafiało, wszak jako współpracownik portalu Wiara stykałem się z różnymi wypowiedziami na naszym forum czy czacie.  Ale... Było wtedy chyba inaczej. Mam wrażenie, że nawet jeśli z czymś tam ten i ów się nie zgadzał, to zanim zaczął krytykować chciał zrozumieć, wyjaśnić. Dziś... No cóż...

Pamiętam głosy oburzenia, jakie pojawiły się po tym jak będąc w Polsce Jan Paweł II zaprosił do swojego papamobila prezydenta Kwaśniewskiego. Ciche, stonowane, skłonne raczej widzieć w tym „wypadek przy pracy”, winę współpracowników, nie jakąś przemyślaną strategię „wzmacniania lewej nogi (jak mawiał pan Wałęsa). A mnie, przyznaję, ten pomysł Jana Pawła bardzo się spodobał. W Polsce rozdzieranej wtedy kłótniami o rozliczenie przeszłości (czy jego brak) był gestem normalności. Takim spojrzeniem na świat i wiarę oczyma dziecka. Przeszłość? Cóż przeszłość. Tu i teraz jest żywy człowiek. Przecież nie było to wystawienie jakiegoś certyfikatu moralności, ukazanie człowieka dawnego systemu jako wzorowego katolika, tylko życzliwy drobiazg. I cieszę się, że w tą żartobliwą prostotę Jana Pawła wpisał się też wtedy ówczesny prezydent. On, na poważnym stanowisku, tyle znaczący, ot, zwyczajnie z radością psotnego dziecka udał się z papieżem na przejażdżkę...  I uznał to za wielki dla niego honor.

Tak, brakuje mi Jana Pawła II, bo myślę, że swoja postawą i autorytetem wiele min i pułapek naszego życia publicznego mógłby rozbroić. W trudnych przecież czasach nie przestawał wskazywać na Jezusa jako tego, który zawsze, w każdej sytuacji powinien być inspiracją dla naszych postaw i wyborów. Szkoda że o tej jego nauce zapominamy  Faworyzujemy pryncypialny spór, święte racje, jedynie słuszne poglądy. A otwartość... Cóż, dla jednych to pretekst do poprawiania Ewangelii w duchu nowoczesności, dla innych wyznacznik modernizmu i herezji. A czyż nie można kochać człowieka nie pochwalając jednocześnie jego błędów i grzechów? Przecież sam Bóg właśnie tak to robi...

Dziś Dzień Judaizmu, jutro rozpoczyna się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, potem Dzień Islamu... To dobra okazja, by spróbować na „innych” – i przecież nie zawsze nam obcych  – spojrzeć inaczej, oczyma Boga. Tak jak nas tego przez tyle lat uczył święty Jan Paweł Wielki.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń ten artykuł Zagłosowało 23 osób.
Średnia ocena to 4,30.
Autopromocja

Reklama

Reklama