Kwestia dostępności do nauczania języka polskiego w Niemczech zdominowała środową sesję o stosunkach polsko-niemieckich podczas wspólnego posiedzenia komisji spraw zagranicznych Sejmu i Bundestagu w Warszawie.
Polscy posłowie zwracali uwagę w swoich wystąpieniach na bardzo dużą asymetrię w możliwości nauki języka polskiego w Niemczech i niemieckiego w Polsce.
Marek Borowski (SdPl), który jest również szefem komisji ds. łączności z Polakami za granicą podkreślał, że w Polsce żyje ok. 200 tys. osób pochodzenia niemieckiego, natomiast za Odrą - ponad 1,5 miliona naszych rodaków. Mimo tego - mówił - to nasz kraj przeznacza większe środki na zapewnienie możliwości nauczania w szkołach ojczystego języka dla Niemców mieszkających w Polsce, niż rząd federalny dla Polaków mieszkających u naszego zachodniego sąsiada.
Marek Krząkała (PO) przypominał, że w Polsce język niemiecki jest drugim, po angielskim, pod względem popularności nauczanym językiem obcym - uczy się go ponad 40 proc. uczniów. Podkreślił, że mamy 32 szkoły dwujęzyczne z niemieckim językiem wykładowym. "Mniejszość niemiecka ma zagwarantowaną możliwość nauki języka niemieckiego, jako ojczystego - korzysta tego ok. 90 proc. dzieci i młodzieży ze środowisk tej mniejszości, to jest ok. 33 tys. uczniów w prawie 631 szkołach" - mówił Krząkała.
Podkreślił, że corocznie nasz rząd przekazuje samorządom dodatkową subwencję na szkoły z niemieckim językiem nauczania - w 2009 roku było to 20 milionów euro; dodał że resort edukacji wraz z członkami mniejszości i samorządami zadbał o stworzenie "Strategii rozwoju oświaty mniejszości niemieckiej w Polsce".
Tymczasem w Niemczech na ponad 1,5 mln osób pochodzenia polskiego w systemie oświaty na zajęcia z naszego języka uczęszcza 2,3 tys. dzieci (kolejne 4,2 tys. uczy się poza szkołą). Poseł PO zwracał uwagę, że na naukę języka polskiego w Niemczech przeznacza się kwotę 200 tys. euro rocznie, co jest prawie połową wszystkich środków na dofinansowanie polonijnych projektów kulturalnych.
Krząkała przypominał, że Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 r. gwarantuje umożliwienie zainteresowanym, nie tylko mniejszości, ale też niemieckim obywatelom pochodzenia polskiego, dostęp do języka i kultury oraz stworzenie szkół i uczelni, gdzie nauczane są oba języki.
Szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Ruprecht Polenz (CDU) ocenił, że na wielość kwestii składających się na stosunki polsko-niemieckie te problematyczne, dotyczące nauczania języka stanowią zaledwie 5 proc. Przekonywał, że asymetria wynika z trudności języka - zaznaczył, że chciałby aby polskiego uczyli się także Niemcy, ale jest on bardzo skomplikowany i trudny do opanowania.
Polenz zwracał uwagę, że mniejszość Polska jest bardzo rozproszona i ciężko zorganizować lekcje, gdy chciałoby na nie uczęszczać np. tylko dwójka uczniów z klasy. Marieluise Beck (Związek 90/Zieloni) mówiła, że w związku z tym rozproszeniem praktycznie nie do zrealizowania jest postulat, by w każdej szkole była możliwość uczenia się polskiego.
Niemieccy politycy argumentowali ponadto, że sprawy dotyczące edukacji pozostają w kompetencji krajów związkowych, a nie władz centralnych.
Jednak zdaniem polskich parlamentarzystów problem polega na tym, że nie ma odpowiednich przepisów wykonawczych do postanowień Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Według Krząkały pozwoliłyby one niemieckim urzędnikom przyporządkować szkoły polonijne i punkty nauczania naszego języka w taki sposób, aby możliwe było ich wspieranie bez wzajemnego naruszania kompetencji krajów związkowych i federacji. "Zmiana tego stanu rzeczy nie leży po stronie polskiej" - podkreślił.
Poseł zaproponował, by znaleźć rozwiązanie systemowe, które stworzy możliwość nauczania polskiego od szkoły podstawowej do matury w każdym kraju związkowym. Po drugie - kontynuował - należy uprościć wymogi formalne tak, by polski, jako język obcy znalazł się na liście przedmiotów oficjalnie zatwierdzonych do nauczania.
"Chcę wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi tu wcale o zmuszanie uczniów do nauki języka polskiego, ale o stworzenie możliwości wybory drugiego języka obcego. (...) Oferta ta ma być skierowana nie do uczniów o np. tureckich korzeniach, tylko właśnie do tej grupy młodych ludzi, którzy mają polskie korzenie" - tłumaczył Krząkała.
W jego ocenie, trzeba znaleźć środki na finansowanie nauczania języka polskiego. "Nie może być tak, że strona polska na każde 1 euro wydane na nauczanie polskiego w Niemczech wydaje 2 tys. euro na nauczanie niemieckiego na rzecz mniejszości z tego kraju" - mówił.
Szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu pytany, na konferencji prasowej w przerwie obrad co ze sprawą nauczania języka polskiego w Niemczech mogą zrobić tamtejsi posłowie nie wskazał konkretnego rozwiązania. "Problem, z którym się borykamy, jeśli chodzi o polską mniejszość polega na tym, że nie żyje ona w zwartych społecznościach" - podkreślał. Tłumaczył, że bardzo trudno zorganizować naukę języka w szkole, jeśli chciałoby z tej możliwości skorzystać tylko jedno lub dwoje dzieci na całą placówkę.
"Im bardziej będziemy w stanie przekazać do świadomości publicznej w Niemczech taką myśl, że znając dobrze język polski można mieć lepsze szanse znalezienia pracy, rozwoju zawodowego, tym większe będzie zainteresowanie nauką języka polskiego" - powiedział Polenz.
W czasie pierwszej sesji politycy rozmawiali też o kwestii Centrum Wypędzeń i Gazociągu Północnym. Marek Borowski przypomniał, że problemem w stosunkach polsko-niemieckich jest że wciąż obowiązujący dekret Hermanna Goeringa z 1940 roku formalnie likwidujący polską organizację polonijną.
Zaznaczył, że w tamtych czasach został również skonfiskowany majątek zrzeszenia i mimo rekompensat nie wszystkie kwestie majątkowe zostały już rozwiązane. Borowski stwierdził, że konieczne są też akty rehabilitacji działaczy organizacji polonijnych. "Liczymy na szybkie decyzje w tej sprawie" - apelował do swoich niemieckich kolegów.
Przypomniał, że co pewien czas polską opinię publiczną bulwersują informacje o zakazie rozmowy po polsku rodzica z dzieckiem, gdy dochodzi do rozwodu w mieszanym, polsko-niemieckim małżeństwie. "Takie sprawy nie powinny mieć miejsca" - oświadczył.
Tematami II sesji były: Europejska Służba Działań Zewnętrznych, bezpieczeństwo, Afganistan i NATO.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.