Wprawdzie do wyborów samorządowych jeszcze trochę czasu, ale już pojawiają się pierwsze mapy rozkładu głosów do sejmików wojewódzkich czy miast. A geografia wyborcza to bardzo ciekawe dziedzina.
Badania nad geografią wyborczą pojawiły się już w momencie pierwszych wyborów. Ułatwiają one działanie partiom politycznym. Partia, która ma duże poparcie w danym okręgu, skupi się na zdobywaniu głosów w okręgach, gdzie więcej osób jest niezdecydowanych. Partie Republikańska i Demokratyczna w USA prowadzą kampanie nie w swoich bastionach, jak Teksas czy Nowy Jork, ale w tzw. swing states, czyli stanach co chwilę zmieniających swoje preferencje partyjne. Stratedzy wyborczy nie mogli by działać tak skutecznie, gdyby nie pracowali nad geografią wyborczą. W Polsce też ta dziedzina marketingu politycznego jest dobrze rozwinięta.
Historyczni spin doktorzy
W II RP odbyły się tak naprawdę jedne, demokratyczne wybory z prawdziwego zdarzenia. W 1922 r., kiedy granice państwa były już ustalona a Konstytucja uchwalona, mogła się odbyć realna walka wyborcza. I te jedne wybory pokazały nam geografię wyborczą przedwojennej Polski. Narodowa Demokracja okazała się najsilniejsza w dawnym zaborze pruskim. Endecja silna była też w dużych miastach, wygrywając w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Lwowie i Wilnie. Bastionem PSL „Piast” była Galicja, gdzie ludowcy wygrali w większości okręgów. W dawnej Kongresówce endecy rywalizowali z lewicowym PSL „Wyzwolenie”. Na kresach wschodnich najsilniejszy był oczywiście Blok Mniejszości Narodowych. PPS wygrał tylko w okręgu podkrakowskim i w … Pińsku na wschodzie ówczesnej Polski, gdzie osiągnął też najlepszy wynik w całym kraju.
Przedwojenni „spin doktorzy” nie zdążyli wykorzystać danych z 1922 r. Wybory po przewrocie majowym już odbiegały od demokratycznych standardów. Za to po upadku komunizmu badacze geografii wyborczej mogli rozwinąć skrzydła. Już w częściowo wolnych wyborach w 1989 r. można było dostrzec podział polityczny Polski. Na kandydatów Solidarności głosowało więcej osób na południu i wschodzie kraju, a relatywnie mniej na północy czy zachodzie. Ten podział był raczej potwierdzany w kolejnych wyborach. Partie o rodowodzie postkomunistycznym wygrywały na tzw. Ziemiach Odzyskanych, natomiast partie o rodowodzie postsolidarnościowym dominowały w dawnej Galicji czy na Pomorzu Gdańskim.
Pomarańczowy zachód i niebieski wschód
Obecne geograficzne podziały partyjne w Polsce mają swoje źródła jeszcze w latach 90-tych. Platforma Obywatelska jest silna, tam gdzie kiedyś silne było SLD. PiS wygrywa w województwach, w których kiedyś wygrywało chociażby AWS. Wyjątkiem jest Pomorze Gdańskie, kiedyś zdominowane przez prawicę, teraz będące bastionem Platformy. Podziały wyborcze mają oczywiście pokrycie w podziałach rozbiorowych kraju. Partie liberalne dominują na Ziemiach Odzyskanych i w dawnym zaborze pruskim. Terenem dominacji partii konserwatywnych są dawne zabory austriacki i rosyjski. Rolę podobną do „swing states” spełniają województwa leżące na granicach dawnych zaborów, czyli kujawsko-pomorskie i łódzkie, w których raz wygrywa PO, raz PiS.
Socjolodzy próbowali wyjaśnić, skąd się bierze geograficzny podział, definiujący polską scenę partyjną. Lewicowo-liberalne nastawienie np. mieszkańców Ziem Odzyskanych tłumaczone jest często słaby zakorzenieniem ludzi, którzy zasiedlili te obszary zaledwie 70 lat temu. Podobne zjawisko może występować w dużych miastach, również zdominowanych przez partie liberalne, a zamieszkałych w dużym stopniu przez osoby przyjezdne lub ich bliskich potomków. Na terenach, na których społeczności są bardziej zakorzenione, a co za tym idzie, bardziej przywiązane do historii i tradycji, dominują partie konserwatywne.
Czy PiS może wygrać w Gdańsku a Platforma na Podkarpaciu?
Kto wygra wybory samorządowe w poszczególnych województwach. Trudno powiedzieć. Prawo i Sprawiedliwość sprawuje obecnie władzę tylko w jednym województwie, podkarpackim. Ale w ostatnich wyborach parlamentarnych partia Jarosława Kaczyńskiego przegrała tylko w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. A preferencje poszczególnych regionów, a nawet bastionów partyjnych, mogą się zmieniać. W latach 70-tych amerykańscy Republikanie zaczęli stosować tzw. „strategię południową”, która pozwoliła im przejąć głosy południa USA, dotychczasowego bastionu Demokratów.
Czy do podobnych przetasowań może dojść w Polsce? Z kilkoma mniejszymi mieliśmy już do czynienia. W II RP Wielkopolska była bastionem narodowej prawicy, dzisiaj głosuje ona na partie centrowe i lewicowe. Jeszcze w latach 90-tych w Gdańsku rekordowe wyniki (ponad 50 proc.) notowała konserwatywna AWS, teraz dominuje tam liberalna PO. Być może prosocjalna polityka PiS przekona do tej partii bardzo lewicowe Zagłębie Dąbrowskie. Albo wzrost liczby imigrantów w dużych miastach przekona dawniej liberalnych wyborców do poparcia partii bardziej narodowych. Wszystko jest więc możliwe, nawet to, że w kiedyś prezydentem Warszawy zostanie Janusz Korwin-Mikke.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.