Ponad połowa polskich lekarzy doświadczyła agresji słownej albo fizycznej ze strony pacjentów. Powód ataków to najczęściej niezadowolenie z funkcjonowania służby zdrowia - mówili w czwartek w Krakowie uczestnicy konferencji "Problematyka przemocy w praktyce lekarza".
Formy przemocy wobec personelu medycznego są różne: obelgi, wyzwiska, groźby, naruszenie nietykalności cielesnej. Jak podano podczas konferencji, częściej na ataki narażone są pielęgniarki, rzadziej lekarze.
Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Romuald Krajewski przywołał wyniki badania CBOS z 2007 r., w którym wzięło udział 350 lekarzy. Zapytano ich m.in. o to, czy padli ofiarą przemocy ze strony pacjentów lub osób występujących w ich imieniu. Ponad połowa - 51 proc. odpowiedziała twierdząco. 10 proc. przypadków agresji wiązało się z przemocą fizyczną wobec lekarzy. 0 18 proc. zdarzeń zawiadamiana była policja.
Badania zjawiska przemocy wobec personelu medycznego w innych krajach np. w Kanadzie pokazują, że w większości jest to agresja słowna, a do ataków na lekarzy i pielęgniarki najczęściej dochodzi w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych.
"Chcielibyśmy, żeby tej przemocy nie było, ale nie łudźmy się - ona będzie, choć może przybierać bardziej wyrafinowane formy. Wiedza pracowników, jak sobie z tym radzić jest tylko intuicyjna. Tego się nie uczy" - mówił Krajewski. Jego zdaniem potrzebne są: standaryzacja postępowania w przypadkach agresji, szkolenia dla personelu i lepsza współpraca z policją; trzeba też wymagać od pracodawców wprowadzenia zabezpieczeń przed agresją w miejscu pracy np. w SOR-ach.
"Myślimy o stworzeniu ogólnopolskiego systemu zgłaszania przypadków agresji" - powiedział dziennikarzom Krajewski. Kiedy taki system zacznie działać - nie wiadomo, ale jak wyjaśnił wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, miałby on wskazywać, gdzie w systemie ochrony zdrowia są miejsca szczególnie niebezpieczne dla personelu. To z kolei umożliwiłoby wysuwanie konkretnych postulatów.
Podczas konferencji prawnicy przekonywali, że lekarze mają podstawy, by bronić się przed agresją. "Jeżeli to są inwektywy, to doszło do zniewagi. Jeśli są to insynuacje, że lekarz żąda korzyści majątkowej, mamy do czynienia ze zniesławieniem. Jeśli atak idzie dalej, to z naruszeniem nietykalności cielesnej. Zdarza się wszystko: poszturchiwania, popychanie, opluwanie lekarzy" - mówił dziennikarzom dr Jan Kulesza z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Łódzkiego. Jak zauważył, pacjenci przenoszą na lekarzy pretensję związane ze złym funkcjonowaniem systemu opieki zdrowotnej.
Dodał, że problemem są ataki na lekarzy na forach internetowych, bo bardzo trudne może być ustalenie tożsamości autora wpisu i jego ściganie np. za zniesławienie. W takich przypadkach należy zwrócić się do administratora strony z żądaniem usunięcia treści naruszających godność lekarza.
Dr Kulesza mówił też, że nagonki medialne, kiedy dziennikarze opisując przypadek jednego lekarza dokonują uogólnień, w konsekwencji mogą prowadzić do potęgowania agresji pacjentów wobec lekarzy. Jak podkreślił, to od lekarzy zależy, czy będą występowali z oskarżeniem prywatnym przeciwko agresorowi. Odnosząc się do sugestii, by lekarze byli chronieni tak jak funkcjonariusze publiczni, Kulesza zwrócił uwagę, że taka zmiana w przepisach karnych doprowadziłaby do tego, że także odpowiedzialność lekarzy byłaby dużo większa niż obecnie.
Podczas konferencji lekarze mówili o problemach w sytuacji, kiedy to oni są świadkami przemocy - najczęściej w rodzinie. Lekarzy obowiązuje tajemnica zawodowa, z której zwolnić może ich tylko sąd, a ofiary przemocy najczęściej błagają, by nie zawiadamiać organów ścigania.
Uczestnicy konferencji podkreślali, że przemoc występuje we wszystkich warstwach społecznych, a nie tylko w rodzinach patologicznych. Agresorami są mężczyźni i kobiety, które częściej stosują przemoc psychiczną.
"Jeżeli są wyraźnie ślady przemocy - nie da się ich ukryć pod makijażem czy apaszką - to wymyśla się wyjaśnienia, które dla lekarzy są zupełnie niewiarygodne, ale przyjmujemy je za dobrą monetę. Ofiary przemocy zewnętrznej nie mają takich zahamowań. Być napadniętym i pobitym na ulicy, to nie jest wstyd. Być pobitym w rodzinie, to wciąż ciężki wstyd" - mówiła o postawach społecznych Elżbieta Skupień z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Dodała, że często sprawca potrafi wzbudzić w ofierze przeświadczenie, że została pobita, bo jest winna, a poszkodowani mimo niezbitych dowodów i przeprowadzonej obdukcji, wycofują się z chęci ścigania sprawców. "Przemoc w rodzinie jest ukrywana. Im wyższy status materialny tym bardziej" - dodała dr Skupień.
Konferencję zorganizowało Polskie Towarzystwo Prawa Medycznego we współpracy z Collegium Medium UJ, Fundacją Zdrowia Publicznego, Okręgową Izbą Lekarską w Krakowie i Medycznym Centrum Kształcenia Podyplomowego UJ.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.