Szef sekcji polskiej Memoriału, zasłużonej rosyjskiej organizacji badającej zbrodnie stalinowskie i broniącej praw człowieka, skomentował w ten sposób ekspozycję o stosunkach polsko-rosyjskich "Rosja. Polska. Wiek XX".
- Na wielkim i tragicznym cmentarzu, jakim jest Katyń, dopuszczalna jest wyłącznie wystawa o pomordowanych i spoczywających tam ludziach, ofiarach zbrodni katyńskiej i rosyjskich ofiarach Wielkiego Terroru - ocenia Aleksandr Gurjanow. Budzącą kontrowersję ekspozycję otwarto 20 kwietnia w przebudowanej rosyjskiej części Zespołu Memorialnego. Jej umiejscowienie przedstawiciel Memoriału uważa za najpoważniejszy zarzut pod jej adresem.
"Jedyna wystawa, która byłaby dopuszczalna pod względem moralnym, to wystawa poświęcona historii zbrodni katyńskiej i historii Wielkiego Terroru i tych konkretnych ludzi, którzy zostali zamordowani i pogrzebani na uroczysku Kozie Góry w Lesie Katyńskim. Każda inna wystawa na cmentarzu, na takim wielkim, tragicznym cmentarzysku, świadczy moim zdaniem o jakimś upośledzeniu moralnym" - powiedział Gurjanow.
Wystawa - jak ocenił - powinna opowiadać o przebiegu zbrodni katyńskiej, który można odtworzyć na postawie dokumentów i znalezisk. Powinna też relacjonować wydarzenia w Smoleńsku w okresie Wielkiego Terroru lat 1937-38. Tymczasem - jak zauważył badacz - w przewodniku po nowo otwartej wystawie wspomniano, iż w 1943 roku Niemcy ogłosili odkrycie mogił polskich jeńców. Nie ma natomiast ani słowa o tym, jak doszło do zbrodni katyńskiej i jaki był jej przebieg.
Jednocześnie - wskazał Gurjanow - wystawa o stosunkach polsko-rosyjskich porusza tematy, których łączenie ze zbrodnią katyńską nie jest uzasadnione. To np. los czerwonoarmistów w polskiej niewoli podczas wojny lat 1919-21, zmarłych w obozach jenieckich. "W żaden sposób tamte tragiczne wydarzenia nie są związane z zagładą polskich jeńców w 1940 roku", podobnie jak zajęcie przez Polskę Zaolzia w 1938 roku - wskazał przedstawiciel Memoriału.
Komentując treść przewodnika i tekstów na wystawie, Gurjanow powiedział, że nie potrafi wymienić ani jednego poruszonego tematu i wątku, gdzie by nie było "przekłamania, zafałszowania albo przeinaczenia". "Tam są wpadki, od zupełnie śmiesznych i elementarnych, ale w większości nie są to wpadki, przypadkowe pomyłki, tylko to są zupełnie świadome przekłamania" - ocenił.
Jako przykład podał opis paktu Ribbentrop-Mołotow. "Został nazwany jako pakt o nieagresji i jest tam półgębkiem wspomniany, jako taki krok wymuszony w celu obrony granic Związku Radzieckiego. Formalnie figuruje wzmianka i o tajnym protokole, ale z kłamliwym twierdzeniem, że nie przesądzał on losu państwa polskiego. Natomiast o rozbiorze +strefy wpływów+ - nie tylko Polski, a całej strefy leżącej między Niemcami a Związkiem Radzieckim, o bandyckim podziale tych ziem wraz z ludnością - nie ma ani słowa. Istota tego paktu leży w protokole i uzgodnieniu rozbioru ziem, a nie w formalnych ustaleniach o nieagresji. To jedno z największych przekłamań tej wystawy, absolutnie w duchu sowieckiej narracji" - powiedział badacz.
Ocenił, że organizatorom wystawy zależało na przedstawieniu wątku demontowania obecnie w Polsce tzw. pomników wdzięczności Armii Radzieckiej. "Uczciwe i wiarygodne przedstawienie tej sprawy wymagałoby również przedstawienia historii wznoszenia tych pomników"; jednak pokazanie tego nie pozwoliłoby już na to, by odwiedzający wyciągnęli założone wnioski - uważa Gurjanow. Jego zdaniem wątek rozbiórki pomników ma na celu przedstawienie Polski jako kraju niewdzięcznego i wrogiego Rosji.
"To wszystko właściwie ma na celu zrelatywizowanie zbrodni katyńskiej, by nie dopuścić do tego, aby w wyobrażeniu zwiedzających zbrodnia katyńska pozostała tym, czym była naprawdę, czyli zupełnie wyjątkową zbrodnią" - powiedział szef sekcji polskiej Memoriału. Jak ocenił, chodzi o tworzenie wizji "ciągu różnych wydarzeń", w którym "były tragedie, m.in. zbrodnia katyńska, ale były też jakieś wielkie wysiłki, wielkie osiągnięcia; również i jeńcy sowieccy ginęli".
Głównym celem jest - jak podsumował - "sprowadzenie zbrodni katyńskiej do normalności, czyli krótko mówiąc, zrelatywizowanie". Oceniając, iż wystawa zawiera świadome przekłamania, badacz Memoriału uznał, iż "dawna narracja sowiecka została odnowiona, zgalwanizowana i jest używana na użytek współczesny".
"Gdyby ta wystawa, ze wszystkimi jej błędami, przekłamaniami, tendencyjnością, została urządzona w muzeum w Moskwie - bo Zespół Memorialny w Katyniu jest oddziałem Muzeum Historii Współczesnej Rosji - wtedy byśmy polemizowali, krytykowali, ale pod względem moralnym nie można byłoby mieć takich pretensji" - powiedział Gurjanow. Natomiast "urządzanie takiej wystawy na cmentarzu świadczy o jakiejś zupełnej znieczulicy moralnej" - ocenił.
Przedstawiciel Memoriału wyraził jednocześnie satysfakcję z upamiętnienia ofiar represji lat 30. spoczywających w rosyjskiej części Zespołu Memorialnego. Otwarcie tej części memoriału po przebudowie również odbyło się 20 kwietnia; uruchomienie ekspozycji o stosunkach polsko-rosyjskich towarzyszyło tej inauguracji.
"Nareszcie na tym cmentarzu zjawiły się imiona i nazwiska obywateli sowieckich - ofiar Wielkiego Terroru, które tam zostały pogrzebane. Na takie imienne upamiętnienie czekaliśmy ponad 20 lat. Nareszcie te nazwiska tam są. To jest bardzo pozytywny moment, być może jedyny z całej nowej postaci tego muzeum" - powiedział Gurjanow.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.