Brat Alois jest w Donbasie.
We Lwowie dobiegło końca regionalne spotkanie młodzieży zorganizowane przez Wspólnotę z Taizé. Dziś jej przeor, brat Alois udał się wraz z 15-osobową grupą młodych z różnych krajów do Donbasu, by tam pośród wojny, być – jak mówi – znakiem nadziei płynącej z wiary.
Podsumowując to kilkudniowe spotkanie brat Alois zauważa, że młodzi Ukraińcy są pełni oczekiwań. Licznie przybywają do Taizé i to oni skłonili braci do zorganizowania spotkania w ich ojczyźnie. Zarazem jednak – dodaje przeor ekumenicznej wspólnoty – bardzo silnie odciska się w ich życiu doświadczenie wojny.
"Nie widzą rozwiązania. Świadomi swych doświadczeń, wojny na wschodniej Ukrainie czują, że są w sytuacji bez wyjścia – powiedział Radiu Watykańskiemu brat Alois. – Nie wiedzą, jak to wszystko mogłoby się rozwiązać. Myślę, że w takiej sytuacji bardzo ważne jest, byśmy im powiedzieli, że my o nich nie zapominamy. Jesteśmy blisko nich w czasie próby. Wojna na wschodzie niestety nadal trwa. Europa niekiedy o tym zapomina. Cieszymy się, że było wśród nas kilkoro dzieci, sierot ze wschodniej Ukrainy, które zostały adoptowane przez rodziny w Kijowie i które gościły już u nas w Taizé, spędzały tam swoje wakacje. Teraz to one gościły nas. W spotkaniu uczestniczyła też grupa młodych Rosjan. Było to bardzo ważne. Zostali bardzo dobrze przyjęci. Jeśli weźmie się pod uwagę napięcia między dwoma krajami, to ich obecność na spotkaniu we Lwowie była znakiem pokoju".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.