Posłowie z komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową zakończyli pierwszą turę pytań do b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Nie są jednak zgodni w opiniach co do znaczenia tych zeznań dla dalszych prac komisji.
"Na tę chwilę zeznania Kamińskiego nic nowego nie wniosły" - powiedział w przerwie tajnego przesłuchania b. szefa CBA Sławomir Neumann (PO). Z kolei wiceprzewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica) mówił dziennikarzom że udzielone przez Kamińskiego informacje są "istotne dla śledztwa".
"Pracujemy z ministrem Kamińskim, zadajemy pytania, tyle co mogę na ten temat powiedzieć. Padają informacje ważne, kilka wątpliwości nie zostało jeszcze rozwianych, aczkolwiek uzyskaliśmy kilka nowych informacji" - powiedział Arłukowicz.
Neumann poinformował, że Kamiński trzyma się swojej dotychczasowej wersji zeznań, ale posłowie próbują "dopytać go o parę rzeczy". "Jesteśmy dopiero po pierwszej turze, więc jeszcze jest trochę czasu na wyjaśnienie spraw, o których nie wiedzieliśmy podczas jego poprzedniego przesłuchania" - dodał.
Zaznaczył też, że "niektóre rzeczy, o których mówił Kamiński można już potwierdzić, niektóre wykluczyć, a na twierdzenie o niektórych innych nie ma żadnych podstaw".
Kamiński zeznał w styczniu, że 12 sierpnia 2009 r. wysłał do premiera Donalda Tuska materiał pisemny, a 14 sierpnia osobiście powiedział Tuskowi i sekretarzowi Kolegium ds. Służb Specjalnych Jackowi Cichockiemu o kontaktach polityków PO: ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i ówczesnego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenami z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem i Janem Koskiem. Według Kamińskiego, Drzewiecki i Chlebowski lobbowali na rzecz biznesmenów, którzy zabiegali o wykreślenie z projektu zmian w ustawie hazardowej zapisów rozszerzających katalog gier objętych dopłatami o gry spoza monopolu państwowego.
Były szef CBA nie wykluczył podczas swoich zeznań, że w sierpniu 2009 roku to premier lub Cichocki mogli powiedzieć Drzewieckiemu o działaniach CBA w sprawie afery hazardowej i to mógł być początek przecieku informacji o akcji Biura. Następnie - według zeznań Kamińskiego - Drzewiecki mógł przekazać tę informację swojemu współpracownikowi Marcinowi Rosołowi, a ten - córce Sobiesiaka, Magdalenie (na spotkaniu 24 sierpnia 2009 roku) i w ten sposób Ryszard Sobiesiak został ostrzeżony o zainteresowaniu CBA jego osobą.
Ponadto były szef CBA mówił podczas przesłuchania, że na spotkaniu 14 sierpnia premier zapytał go, jak ocenia pod kątem prawno-karnym zachowania polityków PO w tej sprawie. Kamiński podkreślił, że wówczas użył słów: "Kodeks karny będzie miał zastosowanie". Powiedział, że prosił premiera, by osobiście podjął działania zabezpieczające prace nad zmianami w ustawie hazardowej. Kamiński mówił, że od 14 sierpnia 2009 r., nie miał informacji od premiera o jakichkolwiek jego działaniach i 11 września wysłał do Tuska kolejne pismo.
Kamiński zeznał, że dwukrotnie informował o tym piśmie Cichockiego i prosił o przekazanie tej wiadomości szefowi rządu; jednak 16 września podczas spotkania Kamińskiego z premierem Tuskiem po posiedzeniu Kolegium ds. Służb Specjalnych, szef rządu miał mu powiedzieć, że nie czytał tego pisma. Zdaniem Kamińskiego, premier nie powiedział mu prawdy.
Po zakończeniu przesłuchania Kamińskiego - przed sejmowymi śledczymi stanie - również po raz drugi - sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki. Kamiński i Cichocki zeznawali przed komisją w styczniu.
Powołując się wówczas na ochronę informacji niejawnych obaj odmawiali odpowiedzi na niektóre pytania. Dlatego komisja postanowiła przesłuchać obu świadków na zamkniętym posiedzeniu i wystąpić do premiera Donalda Tuska o zwolnienie Cichockiego i Kamińskiego z obowiązku zachowania tajemnicy.
Posłowie-członkowie komisji śledczej podkreślają, że piątkowe zeznania mają przyczynić się do wyjaśnienia niejasności, które pojawiły się podczas zeznań świadków i po analizie dokumentów.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.