Mieszkańcy Warmii jeszcze sto lat temu święta Wielkiej Nocy zaczynali od kąpieli, która miała przysporzyć zdrowia i urody. Prezenty dla najmłodszych, głównie marcepany, przynosił zajączek.
Historyk i Warmiak z urodzenia dr Jan Chłosta w książce pod tytułem "Doroczne zwyczaje i obrzędy na Warmii" napisał, że jeszcze przed nastaniem świtu w Niedzielę Wielkanocną dziewczęta biegły nad rzekę, rów lub jezioro, aby umyć twarz. Dzięki tej wodzie miały zachować urodę. Przynoszono również wodę do domu, ale przynoszący nie mógł przemówić słowa, bo woda traciła swoją ożywczą moc. Taki zwyczaj zachował się jeszcze przed II wojną.
Pierwotnie zanurzano się w wodzie, później wystarczyło tylko nabrać wody w dłonie i umyć twarz. Chłopcy wołali "Żur do lasu, mnięso do wsi", co miało oznaczać koniec Wielkiego Postu.
Wszyscy wypatrywali też wtedy baranka w słońcu.
Potem ludzie gromadnie zmierzali do kościoła na rezurekcje. W większości wiejskich kościołów nabożeństwa rozpoczynały się o godzinie piątej. W kilku podolsztyńskich wsiach mieszkańcy zbierali się na skraju i wspólnie często z orkiestrą i śpiewem udawali się do kościoła, tym samym budząc wszystkich śpiochów.
Na Warmii kultywowany był także zwyczaj bębnienia na Wielkanoc. Dobosz wybijał rytm na kotle a ludzie słysząc bębnienie spieszyli na rezurekcje. Na Warmii panowało przekonanie, że jeśli ktoś w Święta Wielkanocne nie udawał się do kościoła, to nie mógł uważać się za chrześcijanina.
Po mszy wszyscy spieszyli się do domu na śniadanie. Dawniej nie wszędzie podawano potrawy mięsne, przeważnie spożywano chleb z twarogiem. Nie brakowało nigdy jajek i ciasta. Po śniadaniu dzieci rozpoczynały w ogrodzie poszukiwanie prezentów, które przyniósł im zajączek. W koszyczkach pod krzakiem znajdowały słodycze.
Wielkanocny poniedziałek na Warmii rozpoczynał się smaganiem, bo zamiast oblewania wodą jak w innych regionach, warmińscy chłopcy smagali dziewczęta kadykiem, czyli jałowcem, po łydkach. Smagających obdarowywano jajkami, ciastem i pieniędzmi. Starsza młodzież za zebrane pieniądze podczas smagania w kolejną niedzielę urządzała zabawę, na której do tańca przygrywał wiejski harmonista.
Drugi dzień świąt Wielkiej Nocy był na Warmii dniem odwiedzin krewnych i znajomych. Idących w gościnę przyjmowano zawsze przy suto zastawionym stole.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.