Przedstawiciele kirgiskiej opozycji oświadczyli w środę, że rząd ustąpił, a prezydent Kurmanbek Bakijew opuścił Biszkek - poinformowała rosyjska agencja RIA Nowosti. Brak oficjalnego potwierdzenia.
Pięć lat po tzw. rewolucji tulipanów, która wyniosła do władzy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, Kirgistan coraz bardziej zmierza ku dyktaturze wojskowej - pisze tymczasem w środę agencja dpa, powołując się na obserwatorów, z których wielu uważa jednak, że dni Bakijewa są policzone.
Kirgiska policja strzelała w środę z ostrej amunicji do antyrządowych demonstrantów w kilku miastach. Opozycja mówi o stu zabitych, władze o około 40.
W 2005 roku wielu Kirgizów miało nadzieję na poprawę warunków życia i demokratyczne reformy. Dziś w Kirgistanie rządzi jednak przemoc, przestępcze klany, nepotyzm, cenzura i bieda - pisze dpa i dodaje, powołując się na politologów w Biszkeku, że zmiana na szczytach władzy jest prawdopodobna.
Wstrząsana kryzysami gospodarka Kirgistanu jest w rękach syna prezydenta Bakijewa - Maksima. Brat prezydenta Szanysz kontroluje wojsko i aparat ucisku. Wielu Kirgizów uważa - odnotowuje dpa - że prezydent coraz bardziej traci kontrolę nad działalnością Szanysza, podejrzewanego m.in. o zlecanie politycznych zabójstw.
Niemiecka agencja odnotowuje, że drugi syn Bakijewa - Marat - jest ambasadorem Kirgistanu w Nieczech.
Tradycyjnie Kirgistan jest podzielony na rozwiniętą gospodarczo i prorosyjską północ oraz "islamsko-konserwatywne" południe - pisze dpa i dodaje, że wspierany przez południe Bakijew narobił sobie ostatnio wpływowych wrogów wśród elity na północy. Stosunki z Moskwą stały się napięte. Dla Rosji solą w oku była m.in. obecność wojskowa Amerykanów w Kirgistanie, związana z wojną z terroryzmem w Afganistanie.
"Zapewne także z tego powodu ludzie Bakijewa uważają, że to przede wszystkim rosyjskie interesy i pieniądze stoją za próbą obalenia (prezydenta), co miałoby zapobiec wzrostowi wpływów amerykańskich" - napisała niemiecka agencja.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.