Jako bardzo trudną określił kard. Vinko Puljić sytuację katolików w Bośni i Hercegowinie. „Stanowimy mniejszość w kraju, tylko 14 proc. ludności” - powiedział arcybiskup Sarajewa w rozmowie z katolickim tygodnikiem „Der Sonntag” w austriackiej Karyntii.
– Ciągle narażeni jesteśmy na szykany, choćby gdy chodzi o budowę kościoła – dodał bośniacki hierarcha. Jednocześnie zaapelował o wcześniejsze przyjęcie Bośni i Hercegowiny do Unii Europejskiej, gdyż – jak podkreślił – rok 2020 to o wiele za późno.
Wielu katolików wyjechało za granicę i nie powróciło do kraju – ubolewał kard. Puljić. Zwrócił uwagę, że to osłabia tę nieliczną już grupę, która pozostała na miejscu. Z drugiej strony muzułmanie, którzy stanowią większość w kraju, są lepiej traktowani i na przykład łatwiej im uzyskiwać miejsca pracy czy kredyty.
Kościołowi potrzebna jest pomoc, „aby mógł inwestować na miejscu, aby dodawał ludziom otuchy do tego, by pozostawali w kraju i nie wyjeżdżali do innych krajów”. – Nasz problem polega na tym, że porozumienie z Dayton stworzyło państwo, które właściwie nie istnieje. Zaplanowano nam coś, czym nie jesteśmy” – powiedział kard. Puljić.
Arcybiskup Sarajewa poinformował, że na 2011 rok zaplanowano spis powszechny, w którym nie będzie pytań o narodowość i religię, aby nie upublicznić czystek etnicznych, jakie miały miejsce w kraju.
„Nasze bogactwo to silne zakorzenienie Kościoła katolickiego w rodzinach i bardzo żywa wiara” – cieszył się kard. Puljić. Dodał, że wszystko to udało się zachować, mimo iż w czasach komunistycznych religia była zabroniona.
Katolicy bośniaccy są też otwarci na dialog z innymi, gdyż do naszych przedszkoli i szkół mogą uczęszczać też dzieci, których rodzice wyznają inną religię – powiedział arcybiskup Sarajewa. Podkreślił, że wciąż są w Bośni powołania do życia duchownego i dlatego byłby tam potrzebny uniwersytet katolicki. Obecnie trwają rozmowy w Rzymie na ten temat i „są obiecujące”.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.