Stracili wszystko, ale nie stracili swojej wiary. Mówienie o prześladowaniu chrześcijan w indyjskim stanie Orisa z perspektywy dzielących nas tysięcy kilometrów, to co innego niż spotkanie twarzą w twarz świadka wiary.
Pierwszą osobą którą spotykam w Puri nad Zatoką Bengalską jest młody mężczyzna. Zna tylko hindi i właśnie w tym języku rozmawia z moją koleżanką. Mówi spokojnie o tym, że stracił wszystko, został mu tylko Bóg. Jego sąsiadów hinduistyczni bojówkarze spalili żywcem. Życzliwi ludzie uprzedzili, że ich dom będzie następnym. Zabrał żonę i troje małych dzieci. Uciekli.
Mężczyzna wyznaje, że cały czas się boi. Boi, że dramat prześladowań może się powtórzyć i że znów będą ginąć kolejni ludzie. Jednocześnie podkreśla, że i tak jest szczęściarzem, bo ocalała jego rodzina. Z tej perspektywy utrata domu i dorobku całego życia są niczym. Po ucieczce przeszli przez obóz dla uchodźców. „Straciliśmy wszystko, ale nie wiarę” – mówi ze spokojem w oczach.
Kiedy później rozmawiam z abp. Raphaelem Cheenathem, kierującym diecezją na terenie której doszło do pogromu, z podziwem w głosie opowiada o swoich wiernych: „Oni są gotowi umierać za Chrystusa. I to nie jest ideologia, ale ich życie. Naprawdę wierzą, że Bóg jest z nimi”.
Abp Cheenath wciąż jest solą w oku dla fundamentalistów. Bezkompromisowo domaga się ukarania winnych. Po kolejnych procesach w których oskarżeni zwalniani są z powodu braku dowodów winy odwołuje się do Sądu Najwyższego. Wiernych otacza opieką, zapewnia im adwokatów, chroni przed naciskami ze strony hinduistów. Sam jest na czele listy ludzi „do zabicia”.
Lalit Rao wskazuje, że problem tkwi w kwestiach społecznych i godnym sposobie traktowania człowieka. Chrześcijaństwo czyni ludzi naprawdę wolnymi a na to nie chcą pozwolić hinduiści. Oni nie mogą pogodzić się ze zniesieniem kast, z tym, że biedacy mają dostęp do edukacji. Oni chcą mieć dalej niewolników.
I jeszcze słowo „dziękuję”. Słyszę je pod adresem Polaków kilka razy. Gdyby nie nasz protest prześladowania może trwałyby nadal. Solidarność nie jest czymś abstrakcyjnym nawet wówczas gdy wydaje się, że nie możemy wiele zrobić, bo Indie leżą przecież tak daleko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.