Jutro będziemy świętować 40-lecie sakry biskupiej bp. Albina Małysiaka, seniora archidiecezji krakowskiej. Z tej okazji Dziennik Polski w obszernej rozmowie z biskupem, pyta m.in. o jego powołanie i drogę do kapłaństwa.
- Powoli dojrzewałem do tej decyzji, kształcąc się w dobrej katolickiej szkole w Krakowie. Dziękuję Bogu, że dał mi siłę do kapłaństwa. Siłę, odwagę i temperament. Przez te wszystkie lata w kapłaństwie czułem się dobrze. Dziękuję Bogu za to - mówi biskup. Przez wiele lat był on współpracownikiem kard. Karola Wojtyły. - To był dla mnie wyjątkowy okres życia. 10 lat współpracowałem z kard. Wojtyłą jako duszpasterz akademicki. Potem otrzymałem sakrę biskupią i jako biskup sufragan krakowski pracowałem z przyszłym papieżem kolejne 10 lat.
Współpraca układała się bardzo dobrze. To był wyjątkowy, niezwykły człowiek. Wyjątkowy kapłan. Już wtedy, można było zauważyć jego nadzwyczajne zjednoczenie z Bogiem. Było to widać podczas Mszy św. której przewodniczył. Zamykał wówczas oczy, a po mimice można było sądzić, że rozmawia z kimś niewidocznym dla pozostałych. Po mszy św. był już całkiem zwyczajny, rozmawiał, uśmiechał się - opowiada. Na pytanie o bieżące wydarzenia polityczne, odpowiada, że je śledzi i jest bardzo zatroskany o przyszłość naszego kraju i świata. - Polsce strasznie dały się we znaki kolejne wojny. Dlatego nie idzie nam tak, jak powinno. A tu jeszcze ciągłe swary i waśnie. Nie mogę zrozumieć, dlaczego Polak z Polakiem nie może się dogadać, nie może się porozumieć. Przecież chodzi o dobro Ojczyzny! - mówi. - Obecna chwila wymaga tego, aby się łączyć, wspólnie myśleć o budowie Ojczyzny. Droga do tego prowadzi przez jedność. Skłóceni, nic nie zdziałamy. Z niezgody nie powstanie nic wartościowego - dodaje. – Ja nie jestem jakimś nadzwyczajnym patriotą. Jestem po prostu Polakiem - podkreśla. Wspomina jednak, że jego dom rodzinny był oazą religijności i patriotyzmu.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.