Zwłoki 18 osób wydobyli spod gruzów ratownicy w Magnitogorsku, gdzie w poniedziałek doszło do wybuchu i zawalenia się części budynku mieszkalnego. W obwodzie czelabińskim środa była dniem żałoby.
Trwają poszukiwania 23 mieszkańców budynku, których uznano za zaginionych.
Do szpitala trafiło sześć osób, w tym niemowlę, które przeleżało pod gruzami 35 godzin. Chłopczyk został przewieziony samolotem do Moskwy. W środę rano lekarze ocenili jego stan jako ciężki, ale stabilny. Według nich nie ma zagrożenia dla życia dziecka.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej jako główną przyczynę katastrofy rozpatruje wybuch gazu.
Ratownicy pracują na miejscu tragedii w Magnitogorsku zmianowo; jest tam około 1000 osób i ponad 200 jednostek sprzętu.
Do wybuchu i zawalenia się klatki schodowej w zbudowanym w 1973 roku dziewięciopiętrowym bloku mieszkalnym doszło w poniedziałek ok. godz. 6 rano czasu miejscowego (ok. godz. 2 w Polsce). W wyniku eksplozji całkowitemu lub częściowemu zniszczeniu uległo 48 mieszkań.
We wtorek wieczorem w pobliżu miejsca katastrofy eksplodował bus-taksówka, w wyniku czego zginęły trzy osoby.
Oficjalnie władze lokalne podały, że prawdopodobną przyczyną eksplozji pojazdu był wybuch butli gazowych, które znajdowały się w aucie. Jednak lokalne media napisały, że samochód wybuchł w czasie próby "zatrzymania terrorystów", zaś eksplozja w budynku mogła być efektem zamachu.
Po ukazaniu się tych informacji Komitet Śledczy Rosji opublikował we wtorek późnym wieczorem komunikat, w którym oświadczył, że na miejscu poniedziałkowej tragedii "nie znaleziono dotąd śladów materiałów wybuchowych lub ich komponentów". Śledczy zaznaczyli, że badają wszystkie możliwe wersje przyczyn tragedii.
Komitet Śledczy poinformował też, że w dochodzeniu, którego celem jest ustalenie przyczyn wybuchu w domu mieszkalnym, ma uczestniczyć ponad 100 śledczych i kryminologów.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.