Mam rację. Ale jako już dorosły muszę się zgodzić, że inni mogą jej nie podzielać.
Już po wyborach. Tych w tym roku pierwszych. Jedni zyskali, drudzy stracili, jeszcze inni stracili właściwie wszystko i przyjedzie im przemyśleć wyborcze strategie albo i wycofać się z polityki. Normalna, demokratyczna kolej rzeczy. Mamy różne poglądy i różne – jeszcze od nich ważniejsze – „partyjne miłości”. Tak, miłości, bo w swoich sympatiach i antypatiach wielu nie kieruje się wcale rozumem, ale zdecydowanie uczuciami :) W sumie można i tak. Rozum ma zresztą często za mało danych, by móc podejmować w tej kwestii naprawdę przemyślane decyzje. Serce i ufność też są przy urnie potrzebne :)
Kampania... Cóż, w moim przekonaniu była dość brutalna. Nie stroniono od przekazów negatywnych, mających zohydzić politycznych przeciwników. Smutne to. Ale jeszcze smutniejsze było dla mnie obserwowanie – a wcale jakoś specjalnie nie chciałem się temu przyglądać – jak część tych, których wybrańcom zaufało mniej wyborców niż oczekiwali, tę porażkę przyjęli.
Zjawisko nie jest nowe. Od kilkunastu lat obserwuję zarówno wśród swoich znajomych jak i w świecie mediów powyborcze traumy. Zupełnie jak po przegranych meczach naszej piłkarskiej reprezentacji. Niestety, owe traumy, także po ostatnich wyborach, nie wyrażają się jedynie w szukaniu przyczyn albo i winnych słabszego wyniku. Owocują także obrażaniem tych, którzy nie wybrali po myśli tych, którzy czują się przegrani. I próbami publicznego zohydzenia nie lubianych polityków zwycięskiego obozu/zwycięskich obozów.
Jestem człowiekiem wierzącym. Bardzo chciałbym, by wszyscy odkryli Jezusa Chrystusa dla siebie. Niestety, przez całe życie widzę ludzi, którzy odwracają się do Niego plecami. I widzę, że i w Kościele ludzi jakby mniej. Boli mnie to, żal mi, ale nie obrażam z tego powodu inaczej wierzących i inaczej myślących. I myślę, że wszyscy podobnie powinniśmy podchodzić do tych, którzy nie podzielają naszego widzenia świata, naszych poglądów politycznych. Trzeba się po prostu zgodzić na to, że ludzie mogą widzieć świat inaczej. I choć wiem, że mam rację (ja zawsze mam rację, czasem tylko udaję że jej nie mam – mawiał mój kolega), powinienem szanować tych, którzy błądzą. Nawet jeśli wydaje mi się, że ich błądzenie jest wynikiem niechęci do roztropnego osądu spraw, a hołdowaniem głupim pragnieniom serca. Trudno, tak to już jest. Dorosły człowiek nie może jak rozwydrzony dzieciak wrzeszczeć, że musi być jak chce i koniec, bo inaczej będzie wrzeszczał jeszcze głośniej. Trzeba umieć przegrywać.
„Od rezygnacji w dobie klęski, leczy i od pychy w dzień zwycięski. Od krzywd, leczy i od zemsty za nie – uchroń nas Panie” wołał niegdyś, w czasie okupacyjnej nocy Janek Romocki. Tej mądrości wszystkim nam trzeba. Bez względu na to, czy dziś „nasi” są górą, czy też nie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Grób został udostępniony wiernym w niedzielę rano. Przed bazyliką ustawiają się długie kolejki.
Do awarii doszło ok. godz. 12.30. W Madrycie nie działają m.in. sygnalizacja świetlna i metro.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat.
Obowiązujące zasady mają uwolnić proces wybory papieża od nacisków władz świeckich.
Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.
Jednocześnie powiedział, żę jest zaskoczony i zawiedziony dalszym rosyjskim bombardowaniem Ukrainy.