Na stronie internetowej MSWiA zostały opublikowane stenogramy rozmów z czarnych skrzynek prezydenckiego Tupolewa, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem
1 czerwca zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Jej członkowie zapoznali się z treścią czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu. Jarosław Kaczyński nie wziął udziału w posiedzeniu. Grzegorz Napieralski opuścił je, przed ujawnieniem zawartości czarnych skrzynek. Paweł Graś zapowiadał, że stenogramy rozmów zarejestrowanych przez czarne skrzynki zostaną dziś ujawnione. Bronisław Komorowski zapewniał, że rejestratory Tu-154 M nie zarejestrowały żadnych sensacji.
Dokument sygnowany przez MAK pojawił się we wtorek przed godz. 15.00 na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Materiały przywiózł we wtorek późnym wieczorem szef MSWiA Jerzy Miller, który równocześnie przewodniczy polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy. Według opisu zeskanowanego dokumentu, jest to transkrypcja zapisu rejestratora dźwięku "MARS-BM".
40-stronicowy dokument zawiera rozpisane w tabelach: czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań jest wypowiadanych w języku angielskim, niektóre fragmenty są opisane jako niezrozumiała, nie do wszystkich wypowiedzi udało się też przyporządkować ich autora.
W stenogramach występują dwie zidentyfikowane osoby spoza załogi: jedna to szef protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana, a druga - Dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik.
Początek stenogramu (z godz. 8.03 czasu polskiego) dotyczy innych spraw; o 8.04 i 34 sekundy wieża kontroli lotów w Mińsku nawiązała kontakt z lecącym do Smoleńska polskim samolotem Tu-154M, którym prezydent Lech Kaczyński z małżonką i prawie stuosobową delegacją zmierzali na uroczystości w Katyniu.
O godz. 8:04 czasu polskiego niezidentyfikowana osoba mówi w kabinie Tu 154 M: "To będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać".
Łączność przebiega prawidłowo. Załoga kontaktuje się z innymi samolotami, lecącymi swoim kursem. Wymieniają się informacjami o swojej pozycji, podają też inne parametry - standardowo w takiej korespondencji. Rozmowy przebiegają po angielsku i po polsku, czasem też po rosyjsku.
O godz. 8.10 kapitan samolotu Arkadiusz Protasiuk poprosił załogę o dane do lądowania, obrano kurs na pas startowy. Drugi pilot mjr Robert Grzywna zameldował, że w zbiorniku jest około 11 ton paliwa. Do rozmowy włącza się wieża kontroli lotów z Mińska, która zaleca kontynuację lotu na wysokości 7500 metrów.
O 8.11 mjr Grzywna mówi: "nie, no ziemię widać... coś tam widać... Może nie będzie tragedii...".
O 8.14 wieża z Mińska informuje po angielsku: "Polski samolot wojskowy 101, z informacji o 6.11 widzialność w Smoleńsku 400 metrów, mgła". Po niezrozumiałym fragmencie, załoga potwierdza odbiór komunikatu. Potem mjr Grzywna dopytuje: "A nie wiesz, czy (niezroz.) z pogodą w kraju?". Po dwóch nieodczytanych fragmentów Grzywna pyta jeszcze raz: "Ale 10.00 i mgła?".
Minutę później kapitan Protasiuk rozmawia ze stewardessą Barbarą Maciejczyk. "Nieciekawie, wyszła mgła, nie wiadomo, czy wylądujemy". "Tak? (niezr.)" - odpowiada stewardessa. Inny, niezidentyfikowany głos pyta: "A jeśli nie wylądujemy, to co?" - "Odejdziemy" - brzmi odpowiedź Protasiuka.
O 8.18 padają niezidentyfikowane słowa, po których inna osoba (nie wiadomo czy z załogi, czy spoza) pyta: "Jaką informację już posiadamy (niezr.) z Warszawy?". "Koło siódmej" - to kolejne zarejestrowane słowa. Potem znów pytanie: "Ile mamy paliwa?"; mjr Grzywna odpowiada: "mamy około 13-12,5 tony".
Wówczas padają nieodszyfrowane słowa, po których drugi pilot mówi: "Da radę!". Znów niezrozumiały fragment, po którym kapitan Protasiuk mówi: "może wylądował, może dowiedz się, czy jest mgła".
O 8.20 kapitan zarządził, aby wszyscy zapięli pasy. Dwie minuty później Grzywna powiedział do Protasiuka: "W dół, panie Arek". "Mały gaz" - polecił Protasiuk. O 8.23 i 27 sekund z polskim samolotem nawiązała kontakt wieża w Smoleńsku, w lotniczej terminologii mająca kryptonim "Korsarz".
Kontroler zapytał jeszcze, ile samolot ma paliwa. Protasiuk odpowiedział, że pozostało 11 ton. Potem pytał o lotniska zapasowe, polska załoga odpowiedziała: Witebsk, Mińsk.
10 sekund później do załogi Tupolewa przez radio odezwała się załoga polskiego samolotu Jak-40, który wylądował już w Smoleńsku z grupą polskich dziennikarzy. Jednocześnie wieża w Mińsku podała: "na Korsarzu mgła, widzialność 400 metrów". Z wieżą rozmawiał Protasiuk, a z załogą Jaka - Grzywna.
"No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co ogólnie rzecz biorąc, to p...a tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów, grubo" - takie słowa jednego z pilotów JAK-40 widnieją w ujawnionym stenogramie.
Załoga Tu-154 o 8.27 ponownie rozmawiała z załogą JAK-a 40. Drugi pilot prezydenckiego samolotu pytał: "Jak grube są chmury". Usłyszał w odpowiedzi, że około 400-500 metrów. "Z tego co pamiętam na 500 metrach jeszcze byliśmy nad chmurami" - dopowiedział członek załogi JAK-a. Jak dodał, "APM-y są oddalone od progu pasa jakieś 200 metrów".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.