Na stronie internetowej MSWiA zostały opublikowane stenogramy rozmów z czarnych skrzynek prezydenckiego Tupolewa, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem
Następnie dowódca Tu-154 poprosił drugiego pilota o to, by zapytać kolegów z JAK-a, czy "Rosjanie już przylecieli". Chodzi o samolot Ił-96, który miał także wylądować w Smoleńsku. Lecieli nim rosyjscy funkcjonariusze ochrony. "Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli" - mówił jeden z pilotów JAK-a.
"Temperatura plus 2, ciśnienie 7-45, warunków do lądowania nie ma" - mówi w tym samym czasie do załogi Tupolewa kontroler z wieży. "Dziękuję, no to jeśli można, to spróbujemy podejścia, ale jeśli nie, nie będzie pogody, to odejdziemy na drugi krąg" - odparł Protasiuk. Samolot zatacza kręgi nad lotniskiem.
Równolegle mjr Grzywna zapytał załogę JAK-a, czy już wylądowała. "No, nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, że możecie spróbować, jak najbardziej. Dwa APM-y (reflektory systemu lądowania - PAP) są, bramkę zrobili, tak że możecie spróbować, ale... Jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy, albo gdzieś" - mówił członek załogi JAK-a. Załoga Tupolewa oceniła, że ma dość paliwa, by odlecieć na lotnisko zapasowe.
W tym samym czasie kapitan Protasiuk prosi wieżę o zgodę na dalsze zniżanie.
W kabinie pilotów pojawia się szef protokołu w MSZ Mariusz Kazana. "Panie dyrektorze, wyszła mgła. W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść" - mówi do niego o 8.26 kapitan Protasiuk. Po chwili dodaje: "spróbujemy podejść, zrobimy jedno zejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie".
Stenogram odnotowuje następnie dwa zdania Protasiuka; nie wiadomo, co odpowiedziała osoba zidentyfikowana jako Kazana. Protasiuk mówi: "Jak się okaże (niezr.) to co będziemy robili?". Po chwili dodaje "Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego". "No to mamy problem" - takie słowa Kazany odnotowuje stenogram. Protasiuk informuje w odpowiedzi: "możemy pół godziny +powisieć+ i odlecieć na zapasowe" i informuje, że to Mińsk albo Witebsk.
Po ok. czterech minutach rozmów na inne tematy, w stenogramie znajduje się zdanie Kazany: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić" oraz inna jego niezrozumiała wypowiedź.
Procedura obniżania lotu trwa. Samolot schodzi na wysokość 500 m. "Najgorsze tam jest, że jest dziura, tam są chmury i wyszła mgła" - mówi mjr Grzywna. "Podchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie" - zapada decyzja Protasiuka.
Kontroler z wieży podaje wysokość i upewnia się jeszcze: "500 metrów, na lotnisku wojskowym lądowanie wykonywaliście?". "Tak, oczywiście" - odpowiada kapitan.
O godz. 8.34 samolot wypuścił podwozie, a minutę później Protasiukowi zameldowano: "Dowódco, pokład gotowy do lądowania". Następuje seria komend związanych z procedurą lądowania. Załoga informuje wieżę, że zatacza czwarty krąg nad lotniskiem. W kokpicie padają słowa: "wkurzy się, jeśli jeszcze (niezr.)". Procedura lądowania trwa.
O 8.39 stenogram odnotowuje głos, zidentyfikowany przez MAK jako należący do gen. Błasika. Po słowach technika pokładowego "Kabina. Sterowanie przednim podwoziem mamy włączone. Mechanizacja skrzydeł", Błasik mówi: "Mechanizacja skrzydła przeznaczona jest do (niezr.)".
Pół minuty później kontroler informuje załogę: "pas wolny".
Kolejne pół minuty później pierwszy raz odzywa się system ostrzegawczy TAWS. Sygnalizuje "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą). Była 8.40 i 6 sekund czasu polskiego. 9 sekund wcześniej załoga komunikowała, że jest 400 metrów nad ziemią. Ostrzeżenie TAWS powtórzyło się po 25 sekundach i jeszcze raz, po kolejnych 10 sekundach. Piloci informowali, że są 200 i 100 metrów nad ziemią.
O godz. 8.40 i 42 sekundy TAWS podawał kilkakrotnie: PULL UP (do góry). Załoga meldowała, że jest 90 metrów nad ziemią. Gdy byli jeszcze 10 metrów niżej, osoba oznaczona jako drugi pilot powiedział "odchodzimy". Komendy PULL UP i TERRAIN AHEAD odzywały się kilkanaście razy, były też inne sygnały dźwiękowe.
O 8.40 i 53 sekundy załoga podawała, że jest na wysokości 50 metrów od ziemi. To wówczas kontroler wieży powiedział: "Horyzont 101", który jest nakazem zakończenia procedury zniżania. Powtórzył to jeszcze raz trzy sekundy później. Katastrofa nastąpiła 10 sekund później.
Sześć sekund dzieli zarejestrowany na "czarnych skrzynkach" odgłos zderzenia skrzydła samolotu z drzewami, od końca zapisu na rejestratorze. Dramatyczny zapis kończy się słowami przekleństw, wykrzyczanymi przez załogę.
O godz. 8:40 i 59 sekund stenogram odnotowuje "Odgłos zderzenia z drzewami", na co reakcją jest okrzyk: "K...a m.ć!" drugiego pilota.
Potem słychać komendę z wieży kontrolnej: "Odejście na drugi krąg!".
Ostatnim zapisem stenogramu jest krzyk nierozpoznanej osoby w kabinie "K......aaaa...!".
Rejestrator zakończył pracę o godz. 8.41 i 5 sekund czasu polskiego.
Stenogram rozmów zarejestrowanych przez czarne skrzynki TU-154M publikujemy w załączniku
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.