54 osoby zginęły we wtorek w starciach pakistańskiej armii z talibami na pograniczu Afganistanu i Pakistanu. Napastnicy zaatakowali pod osłoną nocy konwój oraz dwa posterunki sił bezpieczeństwa w regionie, który rząd uznał wcześniej za oczyszczony z talibów.
W wieczornym ataku na konwój w regionie Orakzai zginęło sześciu żołnierzy i 40 talibów, a podczas szturmu na posterunki w Mohmand padło dwóch żołnierzy oraz sześciu bojowników sił antyrządowych. O starciach i ich ofiarach poinformowali w środę przedstawiciele rządu pakistańskiego.
Oficjalne informacje są prawie niemożliwe do zweryfikowania przez niezależne źródła, bowiem dostęp dziennikarzy do regionu Orakzai jest ściśle ograniczany. Walki dowodzą jednak, że rząd przedwcześnie ogłosił swój sukces na tym terenie, apelując na początku tego miesiąca do mieszkańców, że mogą już bezpiecznie powrócić do swoich domów. Ponad 200 tysięcy ludzi uciekło z tego regionu w ciągu kilku ostatnich miesięcy. To niemal połowa całej jego populacji.
Wielu bojowników sił antyrządowych przedostało się znów do Orakzai uciekając przed ofensywą wojska w Południowym Waziristanie. Za kwaterę główną pakistańskich talibów uznawany jest natomiast Północny Waziristan. Pakistańska armia zwleka na razie z podjęciem ofensywy w tej części pogranicza.
Stany Zjednoczone chwalą mimo to władze w Islamabadzie za ich wysiłek militarny przeciwko siłom talibów, które zamieniły pogranicze afgańsko-pakistańskie w bazę do wypadów przeciwko wojskom NATO w Afganistanie.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.