Sąd uznał, że żadne działania i wypowiedzi Komorowskiego nie uzasadniają twierdzenia, że chciał on prywatnej służby zdrowia; zasadne jest więc stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński dopuścił się kłamstwa.
We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Jarosław Kaczyński ma sprostować nieprawdziwą informację, jakoby Bronisław Komorowski chciał, aby służba zdrowia była sprywatyzowana. Sąd zakazał Kaczyńskiemu rozpowszechniania tej informacji. Sąd orzekł jednocześnie, że Komorowski nie musi przepraszać Kaczyńskiego za zarzucenie mu kłamstwa w tej sprawie.
Sąd nakazał kandydatowi PiS opublikowanie w TVP1 i TVN między godz. 19 a 21 oświadczenia o treści: "Ja, Jarosław Kaczyński, kandydat na prezydenta RP na wiecu wyborczym w Lublinie (...) rozpowszechniłem informację, że Bronisław Komorowski chce, by służba zdrowia była prywatna, sprywatyzowana. Informacja ta jest nieprawdziwa". Oświadczenie tej samej treści ma zostać również opublikowane w PAP.
To już drugie orzeczenie Sądu Okręgowego w sprawie Komorowski - Kaczyński. Pierwsze, zeszłotygodniowe postanowienie, które również nakazywało kandydatowi PiS sprostowanie, zostało częściowo uchylone przez Sąd Apelacyjny. SA zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.
Sąd Okręgowy wskazał we wtorek, że ostatecznym programem PO w odniesieniu do służby zdrowia, jest dokument z października 2007 r., w którym nie ma mowy o prywatyzacji. PiS powoływał się na program z maja 2007 gdzie jest mowa o prywatyzacji służby zdrowia.
"Zdaniem sądu (...) ten program był i jest programem obowiązującym w PO od 5 października 2007 r., gdyż program ten został zaprezentowany jako ostatni" - argumentował sąd. W ocenie sądu "uchylił" on poprzednie programy partii, co znajduje potwierdzenie w wielu wypowiedziach polityków PO, którzy "wyraźnie podkreślali, że PO nie ma zamiaru prywatyzować służby zdrowia" .
Sąd zaznaczył, że zarówno Bronisław Komorowski, jak i inni politycy wiele mówili o zasadach reformy służby zdrowia, jednak - zdaniem sądu - kierunek tych reform nigdy nie był określany mianem prywatyzacji zakładów opieki zdrowotnej. "PO nie wykluczała prywatyzacji jako takiej, to jest najpierw jej komunalizacji i komercjalizacji, a następnie - według swobodnej decyzji samorządu - ewentualnego zbywania udziałów (...), lecz zawsze podkreślała, że nie może to dopuścić do zmiany podstawowej zasady wyrażonej w konstytucji - powszechnego i nieodpłatnego dostępu do służby zdrowia" - argumentował sąd.
"Fakt unikania używania pojęcie +prywatyzacja+ wynikał, zdaniem sądu, nie tylko z negatywnego odbioru społecznego wydźwięku tego słowa (...), lecz także z faktu, że założenia ustawy (o zoz-ach) wcale nie determinowały takich zmian własnościowych" - podkreślił sąd. Według sądu, wyraźne unikanie słowa "prywatyzacja" "było świadomym, taktycznym zabiegiem, pozwalającym w odczuciu opinii publicznej odcięcie się od samorządnych decyzji podejmowanych w dalszym ciągu reform, ewentualnie ukierunkowanych na prywatyzację zoz-ów przez jednostki samorządu".
Sędzia Małgorzata Perdion-Kalicka podkreślała, że w powszechnym rozumieniu "prywatyzacja" oznacza "oddanie wartości majątkowej w prywatne ręce", przy czym "prywatne" należy rozumieć, jako przeciwieństwo określenia "publiczne". Z kolei komercjalizacja to oparcie działalności na zasadach handlowych - powiedziała.
Sąd Okręgowy uzasadniał, że określenie zawarte w programie PO +Polska zasługuje na cud gospodarczy+, że samorządy zyskają prawo do dysponowania placówkami ochrony zdrowia, których są organami założycielskim, nie jest jednoznaczne z prywatyzacją zoz-ów.
Niemniej jednak - zdaniem sądu - PO dopuszczała możliwość prywatyzacji zoz-ów: "Podjęcie próby wprowadzenia w życie ustawy, która zakłada komunalizację i komercjalizację zakładów opieki zdrowotnej z możliwością zbywania udziałów w tych spółkach bez żadnych ograniczeń dotyczących minimalnych wartości kapitału zakładowego pozostawionego w gestii jednostek podległych państwu (...) świadczy niewątpliwie o dopuszczeniu możliwości prywatyzacji zakładów opieki zdrowotnej" - uznał sąd.
"Jednakże z faktu komunalizacji i komercjalizacji nie wynika jeszcze ani konieczność, ani nawet zdefiniowanie prawdopodobieństwa prywatyzacji takiej spółki. (...) Należy podkreślić, że regulacje ustawy o zoz-ach, które dopuszczały możliwość prywatyzacji, ani nie wymuszały tej prywatyzacji, ani nie zawierały tezy o jej nieuchronności czy statystycznej konieczności jej przeprowadzenia" - podkreślił sąd.
Nie można zatem głosowania przez Komorowskiego za ustawą o zoz-ach uznać za chęć prywatyzacji służby zdrowia - wskazał sąd, gdyż kandydat PO oraz sama Platforma Obywatelska, głosując za ustawą o zoz-ach, dopuszczała jedynie możliwość prywatyzacji szpitali, lecz decyzję w tym względzie pozostawiła organom samorządowym. Skoro, zatem żadne działania i wypowiedzi Komorowskiego nie uzasadniają twierdzenia, że chciał on prywatnej służby zdrowia; zasadne jest stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński dopuścił się kłamstwa - uznał sąd.
Sąd przytoczył definicję kłamstwa według słownika języka polskiego, według którego "kłamać" oznacza w języku polskim mówienie nieprawdy, wprowadzanie kogoś świadomie w błąd. W odniesieniu do tej definicji sąd ocenił wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, jako kłamliwe.
Według sądu, Kaczyński, mając świadomość, że reforma służby zdrowia w formule, za jaką głosował jego przeciwnik, nie wprowadza powszechnej prywatyzacji zakładów opieki zdrowotnej, a jedynie decyzję w tej kwestii pozostawia organom samorządu terytorialnego, wprowadził świadomie w błąd wyborców.
Komorowski, który wcześniej we wtorek zeznawał przed sądem zapewniał, że PO nie opowiada się za prywatyzowaniem szpitali, a przygotowując pakiet ustaw zdrowotnych chciała ukrócić "dziką prywatyzację". Podkreślił, że ze względu na zawetowanie części ustaw zdrowotnych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego istnieje dzisiaj możliwość rozstrzygania zmian właścicielskich przez zwykłą większość (50 proc.), podczas gdy PO chciała podnieść ten próg do 3/5 głosów. Zaznaczył też, że ustawa "koszykowa" autorstwa PO wprowadzała jednoznaczne zapisy o finansowaniu określonego koszyka świadczeń medycznych z Narodowego Funduszu Zdrowia. Orzeczenie sądu jest nieprawomocne.
Na ewentualne złożenie zażalenia, które rozpatrzy Sąd Apelacyjny, strony mają 24 godziny.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.