Prezydent Korei Płd. Li Miung Bak zaapelował w piątek do Korei Płn., w 60. rocznicę wybuchu wojny koreańskiej, o zaprzestanie "nieodpowiedzialnych prowokacji militarnych".
Po zakończeniu wojny z lat 1950-1953 oba państwa nie zawarły traktatu pokojowego i pozostają oddzielone silnie ufortyfikowaną linią demarkacyjną. Atmosfera między Seulem a Phenianem jest napięta, zwłaszcza po zatopieniu w marcu na Morzu Żółtym południowokoreańskiego okrętu Cheonan przez północnokoreańską łódź podwodną.
Podczas piątkowych uroczystości w Seulu, w których uczestniczyły setki południowokoreańskich weteranów, prezydent Li zapowiedział, że ostatecznym celem Południa "nie jest konfrontacja militarna a pokojowe zjednoczenie" z Północą.
Ponownie wezwał też władze w Phenianie, by przedstawiły wyjaśnienia w związku z zatopieniem korwety Cheonan.
Południowokoreański prezydent zaapelował też do Korei Płn. o "zaprzestanie nieodpowiedzialnych prowokacji militarnych i zaangażowanie na rzecz wspólnego życia 70 mln Koreańczyków".
Oba kraje formalnie są w stanie wojny - zawarły jedynie zawieszenie broni. W konflikcie zbrojnym, który zakończył się w lipcu 1953 roku zginęło 2-4 mln ludzi. Linia demarkacyjna między obu państwami koreańskimi jest uważana za najmocniej strzeżoną granicę na świecie.
Wojna koreańska rozpoczęła się w czerwcu 1950 roku, kiedy armia północnokoreańska przekroczyła 38 równoleżnik i w ciągu trzech dni zajęła Seul. Z pomocą dla Południa wysłano wojska ONZ, składających się głównie z Amerykanów, na których czele stanął generał Douglas MacArthur. Do dziś granicy międzykoreańskiej strzeże 28 tys. żołnierzy USA wspomaganych około 655 tys. żołnierzy Korei Płd. Siły zbrojne Korei Płn. liczą około 1,2 mln ludzi.
W czwartek Phenian ponownie przypisał wybuch konfliktu w 1950 roku prowokacji Południa i uznał, że jako rekompensatę za 60 lat "wrogości" i "rozlewu krwi" Waszyngton powinien zapłacić mu 64 mld dolarów. Według Korei Płn. Stany Zjednoczone powinny również zapłacić 26 mld dolarów za "okrucieństwa" popełnione przez Amerykanów, które - zdaniem Phenianu - doprowadziły do śmierci, ranienia bądź zaginięcia 5 mln ludzi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.