Z Kościołem katolickim powinniśmy być sojusznikami, nie konkurentami, aby móc wspólnie pracować na jednym polu misyjnym – powiedział metropolita wołokołamski Hilarion w rozmowie z KAI.
KAI: Jak ocenia Ekscelencja szanse zwołania Soboru Wszechprawosławnego? Jakie są jego cele?
- Szanse te są, moim zdaniem, obecnie dość duże, gdyż patriarcha Konstantynopola Bartłomiej, będący pierwszym wśród równych w rodzinie narodów prawosławnych, dąży do tego, aby sobór ten odbył się w najbliższych latach. Podczas swego niedawnego pobytu w Moskwie oświadczył, że chciałby, aby zgromadzenie to udało się zwołać w ciągu najbliższego roku, najwyżej trzech lat.
Prace przygotowawcze prowadzono bardzo długo – od początku lat sześćdziesiątych, ale później wielokrotnie je przerywano. Po raz ostatni nastąpiło to w połowie lat dziewięćdziesiątych XX w. Jedną z głównych przyczyn owego wstrzymania był ówczesny kryzys w stosunkach między Patriarchatami Moskwy i Konstantynopola, gdy ten ostatni jednostronnie utworzył swą jurysdykcję w Estonii. Dziś problem ten nadal istnieje, ale po objęciu urzędu przez patriarchę Cyryla, Kościół nasz podjął szereg kroków, aby zmienić klimat w stosunkach wzajemnych między obu Patriarchatami. Obaj zwierzchnicy: Cyryl i Bartłomiej odwiedzili się wzajemnie, przy czym obie te wizyty przebiegały w duchu zaufania i wzajemnego zrozumienia. W istocie zaproponowaliśmy Konstantynopolowi nowy szczebel stosunków, oparty na zaufaniu i wzajemnych konsultacjach.
Sądzę, że w tej sytuacji, gdy prawdopodobnie główne ognisko napięcia w świecie prawosławnym w znacznym stopniu zostało wygaszone, wspólne wysiłki w zakresie przygotowań do Soboru mogą być wyraźnie zintensyfikowane.
KAI: Wróćmy jeszcze do rozmów polsko-rosyjskich: przyszły dokument nt. pojednania, jeśli uda się go podpisać, jest bardzo ważny, ale to dopiero początek. Jakie mogą być następne kroki w kierunku budowania polsko-rosyjskiego pojednania?
- Myślę, że powinniśmy częściej się kontaktować, bardziej regularne winny być wymiany wizyt biskupów – prawosławnych z Rosji i katolickich z Polski. Możemy bardziej systematycznie organizować pielgrzymki do sanktuariów naszych Kościołów.
Chciałbym przy tym zaznaczyć, jak ważne jest, aby do naszego dialogu został włączony także Kościół prawosławny w Polsce. Dialog nasz był początkowo zamierzony jako rozmowy Kościoła katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Ale Polski Kościół Prawosławny nie powinien być izolowany od tego procesu, gdyż to właśnie on może opowiedzieć światu o cierpieniach męczenników w latach dwudziestych i trzydziestych. Jest on również nieodłączną częścią historii Polski, toteż uważam, że w żadnym wypadku nie można go wyłączać z tego dialogu.
W efekcie powinniśmy wypracować taki wzorzec stosunków wzajemnych, który obejmowałby wszystkie strony i który sprzyjałby zrozumieniu wzajemnemu, dobremu sąsiedztwu, pokojowemu współistnieniu i wspólnej pracy dla dobra naszych narodów i naszych krajów.
KAI: Jaki jest stosunek Waszej Ekscelencji do grekokatolików? Jeszcze niedawno był to bardzo poważny problem w stosunkach prawosławno-katolickich...
- Na wstępie należy przypomnieć, że w 1993 w Balamandzie (Liban) katolicy i prawosławni zgodzili się, że unia nie jest sposobem osiągnięcia jedności. Tym samym obie strony oceniły negatywnie "uniatyzm" jako taki. Jednocześnie w różnych częściach świata, m.in. na Ukrainie Zachodniej, w Rumunii i w szeregu innych krajów, istnieją Kościoły greckokatolickie, złożone z żywych ludzi, którzy potrzebują świątyń, liturgii, którzy mają swych biskupów, księży, itd. I nasze zadanie polega na tym, aby znaleźć taki kształt stosunków wzajemnych, który wykluczałby wrogość, stosowanie przemocy, zabieranie świątyń czy wzajemne oskarżenia.
Niestety, kilkanaście lat temu na Ukrainie Zachodniej mieliśmy do czynienia z wszystkimi tymi zjawiskami i to, co mogło być przywróceniem sprawiedliwości historycznej, stało się nową niesprawiedliwością. Jak wiadomo, w 1946 sowiecki reżym totalitarny zlikwidował Ukraiński Kościół Greckokatolicki, łamiąc sumienia ludzi. Niektórzy z nich trafili do kazamatów stalinowskich. Była to jedna z wielu niesprawiedliwości historycznych i zbrodni reżymu stalinowskiego.
Nie można jednak próbować naprawiać jednej niesprawiedliwości dziejowej, tworząc nową. Nie wolno było na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych siłą przywracać sytuacji sprzed r. 1946. Należało znaleźć bardziej cywilizowany, kulturalny i przyjazny proces przekazywania cerkwi. Gdyby dokonało się to wtedy w sposób cywilizowany, to myślę, że nie mielibyśmy tego napięcia, jakie istnieje obecnie.
Dzisiaj trzeba szukać rozwiązania tych problemów, które istnieją w terenie, aby ich już nie było i aby obie grupy wyznaniowe były zadowolone a wszyscy wierni mogli się modlić i odprawiać nabożeństwa w swych świątyniach.
KAI: Na koniec pytanie bardziej osobiste. Ekscelencja jest ceniony nie tylko za swą pracę dla Kościoła prawosławnego i za otwarcie, ale także jako utalentowany kompozytor. Na ile muzyka pomaga mu w działalności kościelnej i czy posługa biskupia jest natchnieniem dla twórczości muzycznej?
- Uczyłem się muzyki od trzeciego do dwudziestego roku życia i weszła ona tak głęboko w moją świadomość, że stała się częścią mego jestestwa. Na przykład teraz – siedzimy i rozmawiamy, ale gdyby gdzieś zabrzmiała muzyka, mój słuch automatycznie przestawiłby się na nią i przestałbym was słuchać. Tak już mam ustawiony mózg i nic na to nie mogę poradzić. Niekiedy nawet mi to przeszkadza, gdy np. w czasie nabożeństwa, przy odmawianiu modlitw przy wtórze muzyki, usłyszę, że chór zaśpiewa coś innego niż powinien lub fałszywie albo coś w ogóle nowego, czego jeszcze nie słyszałem, rozpraszam się, nie mogę się skupić na tym, co odmawiam.
Ale oczywiście muzyka częściej pomaga niż przeszkadza, gdyż dzięki niej łatwiej jest rozładować napięcie, wrócić do tego świata harmonii, który – jak sądzę – odzwierciedla harmonię niebieską i boską. Starożytni Grecy mówili, że muzyka to język, który bogowie podarowali ludziom i myślę, że jest w nim coś szczególnego i boskiego, jako że pod pewnymi względami przewyższa on języki ludzi. Dzięki niemu można przekazać im to, czego nie da się wyrazić słowami.
Obecnie, jako przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, ze względu na ogrom zajęć, nie mogę komponować muzyki, ale nawet gdy miałem takie możliwości, korzystałem z nich dość rzadko. Dla mnie bowiem komponowanie nigdy nie było zawodem, ale było raczej wynikiem natchnienia czy odwiedzin "muzy" – można to różnie nazywać. I w wyniku tych „odwiedzin” powstały pewne utwory muzyczne, które obecnie są wykonywane. Nie mam jednak żadnych planów muzycznych, ale z drugiej strony sądzę, że jeśli muza „dopadnie” mnie gdziekolwiek, np. na lotnisku czy w samolocie, jak to już bywało, to pozwolę jej się wypowiedzieć.
Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali Krzysztof Gołębiowski, Marcin Przeciszewski, Krzysztof Tomasik (KAI)
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.