Dotychczasowy premier i przywódca prawicowego Likudu Banjamin Netanjahu zapowiedział w nocy z wtorku na środę sformowanie "silnego, syjonistycznego rządu", bez udziału przedstawicieli ludności arabskiej. Jego główny rywal, centrysta Benny Gantz, opowiedział się za rządem jedności.
Netanjahu - jak zauważyli komentatorzy - nie ogłosił swojego zwycięstwa, ani nie przyznał się do porażki. Powiedział jedynie, że będzie oczekiwać ogłoszenia oficjalnych wyników wtorkowych wyborów.
Przemawiając do niewielkiej grupy zwolenników w Tel Awiwie, Netanjahu podkreślił jednak, że nie pozwoli na sformowanie nowego rządu z udziałem reprezentantów ludności arabskiej.
"W najbliższych dniach rozpoczniemy negocjacje z wieloma partnerami na temat utworzenia silnego syjonistycznego rządu. Nie będzie i nie może być to jednak rząd uzależniony od poparcia arabskich, antysyjonistycznych partii, które nie uznają istnienia Izraela jako państwa żydowskiego i demokratycznego " - powiedział Netanjahu.
Agencja Associated Press przypomina, że podczas kampanii przed wyborami Netanjahu wielokrotnie kwestionował lojalność arabskich obywateli Izraela.
Natomiast przywódca centrolewicowej koalicji Niebiesko-Białych, były szef sztabu generalnego izraelskich sił zbrojnych Benny Gantz, opowiedział się w środę nad ranem za utworzeniem "rządu jedności".
"Będziemy dążyć do sformowania szerokiego rządu jedności, który będzie wyrażał wolę narodu...Rozpoczniemy negocjacje i będę rozmawiać ze wszystkimi" - oświadczył Gantz na wiecu swoich zwolenników w Tel Awiwie, najważniejszym ekonomicznym ośrodku kraju.
W odróżnieniu od Netanjahu, Gantz kładł nacisk na pojednanie i porozumienie. "Tego wieczoru rozpocznie się dzieło naprawy społeczeństwa izraelskiego. Przed nami są jedność i pojednanie" - podkreślił.
Według ostatnich, zrewidowanych, sondaży exit polls Likud otrzyma od 30 do 32-33 miejsc a Niebiesko-Biali od 32 do 34 w 120-osobowym Knesecie.
Wszystko wskazuje więc na to, że ani Niebiesko-Biali ani Likud nie będą w stanie stworzyć rządu nie wchodząc w koalicję z partią Nasz Dom Izrael (Israel Beiteinu) Awigdora Liebermana, reprezentującą poglądy imigrantów z byłego ZSRR. Według sondaży exit poll ugrupowanie to ma szanse na 8-10 miejsc w Knesecie.
Projekcje wskazują, że Likud może liczyć na poparcie ok. 55 członków nowego Knesetu aby stworzyć prawicowy koalicyjny rząd a Niebiesko-Biali na nie więcej niż 59 w staraniach o sformowanie rządu centrowo-lewicowego (wymagana większość to 61 głosów). W tej sytuacji partia Liebermana odegra rolę "języczka u wagi".
Lieberman już wcześniej zaapelował o powołanie rządu jedności narodowej, w którego skład wchodziłaby jego partia oraz Likud i koalicja Niebiesko-Białych.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.