Paul Bhatti, pakistański lekarz, chrześcijański obrońca praw człowieka, znany m.in. z wielkiego zaangażowania na rzecz uwolnienia Asi Bibi.
Choć w naszym kraju pozostaje jeszcze wiele spraw do uregulowania, a stopień biedy i analfabetyzmu jest bardzo wysoki, to jednak widać znaczną poprawę w traktowaniu wyznawców mniejszości religijnych. Opinię tę wyraził Paul Bhatti, pakistański lekarz, chrześcijański obrońca praw człowieka, znany m.in. z wielkiego zaangażowania na rzecz uwolnienia Asi Bibi.
W wywiadzie dla Radia Watykańskiego wskazał między innymi na konkretne czynniki wpływające na polepszenie sytuacji wyznawców mniejszości religijnych w Pakistanie.
"Jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatnie 10 lat, to moim zdaniem obecnie widać znaczną poprawę. Nie przeprowadzono co prawda żadnych szczególnych reform w tej materii, ale to co da się zauważyć, to na przykład dużo mniejsza liczba ataków terrorystycznych, uwolnienie z więzienia Asi Bibi, polepszyło się też bezpieczeństwo. Oprócz tego stopniowo eliminuje się grupy ekstremistyczne. Zamknięto wiele szkół, gdzie wychowywano w duchu ekstremizmu muzułmańskiego – podkreślił Paul Bhatti. - Widać również małe kroki robione przez rząd, które w relacjach międzyreligijnych dają nadzieję. Wspierają one pokojowe współżycie wyznawców różnych religii. Oczywiście, że kraj, który doświadczył wielu aktów przemocy, ataków terrorystycznych potrzebuje czasu, aby wszystko uregulować. Do tego dochodzi oczywiście brak stabilności politycznej i ekonomicznej. Ponadto bardzo wysoki jest stopień analfabetyzmu. Ale i te problemy powinny stopniowo być rozwiązywane".
Paul Bhatti zwrócił także uwagę na bardzo delikatną i złożoną sytuację w Kaszmirze, o który spierają się rządy Pakistanu i Indii. Podkreślił, że oba te kraje posiadają broń atomową i ewentualny wybuch wojny między nimi mógłby doprowdzić do bardzo negatywnych skutków o zasięgu międzynarodowym. Stąd w rozwiązanie tego problemu konieczne jest zaangażowanie wspólnoty międzynarodowej. Podstawową kwestią pozostaje bowiem ogromna bieda dotykająca tamtejszych mieszkańców. Człowiek ubogi nie ma bowiem nic do stracenia i łatwo go wciągnąć w działania grup ekstremistycznych.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.
Owijają się wokół nich i wpływają niekorzystnie na ich działanie.
"Musimy odpowiednio zwiększyć liczbę personelu w brygadach zmechanizowanych".
Podczas godzinnego przemówienia Trump w większości ponowił swoje wyborcze obietnice.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.