Sławomir Nowak, powiedział w wywiadzie dla onet. pl z 6 lipca br., że „Kościół popełnił duży błąd przekraczając granice zaangażowania politycznego”. Szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego dodał, że „zaangażowanie kleru przeciw nam to istotny agregat negatywnych sił, z którymi musieliśmy się zmierzyć”. Fakty zdają się przeczyć tym oskarżeniom.
Biskup zielonogórsko-gorzowski Stefan Regmunt zaapelował o wybór kandydata opowiadającego się za określonymi wartościami. „Wartości są najlepszym fundamentem i na nich należy budować przyszłość. Bo tylko ten, kto zachowuje przykazania, ten naprawdę Boga miłuje i może zabezpieczyć przyszłość drugiemu człowiekowi” – oświadczył.
Charakterystyczne jest, że pod kątem zbliżającej się kampanii wyborczej niewykorzystana została w żaden sposób uroczystość Bożego Ciała, przypadająca w tym roku 3 czerwca. A przecież społeczny wymiar tej uroczystości bywał wielokrotnie okazją do wypowiadania się biskupów na aktualne tematy publiczne, politycznych nie wyłączając. W tym roku większość homilii koncentrowała się wokół Roku Kapłańskiego, który zbliżał się ku końcowi.
Podczas kampanii prezydenckiej Księża Biskupi programowo nie brali udziału w spotkaniach organizowanych na terenie ich diecezji przez poszczególnych kandydatów. Rzadko też udzielali im audiencji, a jeśli to robili, to starali się pokazać otwartość na obie strony. Przykładem było zachowanie kard. Stanisława Dziwisza, który 17 czerwca przyjął Bronisława Komorowskiego, a 3 lipca Jarosława Kaczyńskiego.
Bronisław Komorowski został też zaproszony i uczestniczył w ingresie nowego Prymasa Polski, abp. Józefa Kowalczyka, 26 czerwca w Gnieźnie.
Wrażenie, że Kościół popiera jednego z kandydatów mogła sprawić - poprzedzająca kampanię wyborczą - akcja zbierania podpisów pod listami wyborczymi. Faktycznie komitet wyborczy Jarosława Kaczyńskiego uruchomił akcję zbierania podpisów w bezpośredniej bliskości lub pod samymi budynkami kościelnymi. Była to jednakże decyzja sztabu Kaczyńskiego, nie uzgadniania z nikim na szczeblu Episkopatu.
Procederowi temu stanowczo przeciwstawił się abp Józef Życiński. - Teren kościoła nie może być terenem propagandy, bo o to przez długie lata Kościół upominał się, byśmy mogli zachować niezależność od działań propagandzistów. Niestety, zawsze znajdowali się osobnicy, dla których polityka była ważniejsza od modlitwy – zauważył metropolita lubelski. Przyznał, że bardzo źle świadczy o komitetach wyborczych, jeśli nie potrafią one zdyscyplinować swoich przedstawicieli na tyle, by nie zbierali podpisów przed kościołem.
Silną dyskusję, mającą odniesienia do kampanii wyborczej, wywołał komunikat Rady Episkopatu ds. Rodziny ogłoszony 19 maja. Biskupi zasiadający w radzie napisali, iż „Kościół od zawsze broni najsłabszych, a zwłaszcza całkowicie bezbronnych, jakimi są dzieci poczęte. Należy pamiętać, że ci, którzy je zabijają i ci, którzy czynnie uczestniczą w zabijaniu, bądź ustanawiają prawa przeciwko życiu poczętemu, a takim jest życie dziecka w stanie embrionalnym, w ogromnym procencie niszczone w procedurze in vitro, stają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła Katolickiego i nie mogą przystępować do Komunii świętej, dopóki nie zmienią swojej postawy”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.