Chińskie służby medyczne poinformowały we wtorek o śmierci czwartej osoby, zarażonej nowym typem koronawirusa, wywołującego zapalenie płuc. Śmiertelny przypadek miał miejsce w mieście Wuhan, gdzie tuż przed Nowym Rokiem doszło do wybuchu epidemii choroby.
Czwartą ofiarą śmiertelną jest 89-letni mężczyzna, u którego objawy koronawirusa stwierdzono 13 stycznia. Pięć dni później trafił on do szpitala. Lekarze wyjaśnili, że zmarły cierpiał na inne dolegliwości, takie jak nadciśnienie, cukrzyca i choroba wieńcowa.
Miejska komisja zdrowia w Wuhan poinformowała ponadto, że 15 pracowników medycznych jest zarażonych koronawirusem, stan jednego z nich jest krytyczny.
Tajemniczy wirus powoduje zapalenie płuc, które porównywane jest do zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej SARS, tj. nietypowego zapalenia płuc, które po raz pierwszy pojawiło się w końcu 2002 roku w chińskiej prowincji Guangdong.
Władze ChRL zapewniają, że wybuch nowego szczepu koronawirusa w tym kraju jest kontrolowany, ale zastrzegają też, że droga jego rozprzestrzeniania się nie została jeszcze zmapowana, a pochodzenie wirusa wciąż nie jest znane. Objawy choroby obejmują gorączkę, trudności w oddychaniu, a także nacieki w płucach.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przesłała do szpitali na całym świecie wytyczne, dotyczące zapobiegania zakażeniom i ich kontroli; przypomniano też, że bardzo podobny wirus nazywany MERS powoduje śmierć 35 proc. osób zarażonych.
Na wielu międzynarodowych lotniskach, m.in. w USA, Japonii, Tajlandii, Singapurze i Korei Południowej, podróżni z Wuhan są poddawani badaniom lekarskim. Dwa przypadki zakażenia stwierdzono w Tajlanii i po jednym w Korei Płd. oraz Japonii.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.