Już za życia Matka Teresa z Kalkuty była uważana za świętą, nie tylko przez katolików. Ludzie padali na kolana i całowali jej pomarszczone, spracowane dłonie. Widzieli w niej żywą ikonę Boga na ziemi i promień Jego miłości. „Módl się za mnie” – prosiła z uśmiechem każdego, kto ściskał jej nieustannie ciepłą dłoń.
Dopiero gdy w 2003 r. została ogłoszona błogosławioną, wyszły na jaw skrzętnie przez nią skrywane tajemnice jej życia duchowego: mistyczne uniesienia i trwające pół wieku poczucie nieobecności Boga. O. Brian Kolodiejchuk, postulator jej procesu kanonizacyjnego przypuszcza, że z czasem Matka Teresa „zostanie uznana za jedną z największych mistyczek Kościoła”.
Mała oblubienica Jezusa
Historia ta zaczęła się w Skopje, obecnej stolicy Macedonii. To tam 26 sierpnia 1910 r. w rodzinie Albańczyków z Kosowa przyszła na świat Gonxha Agnes Bojaxhiu. Jednak swoje urodziny obchodziła 27 sierpnia, w dniu otrzymania chrztu.
„Od dzieciństwa Serce Jezusa było moją pierwszą miłością” – wspominała. Pierwszą Komunię przyjęła, gdy miała zaledwie pięć i pół roku. „Już wtedy była we mnie miłość do dusz” – wspominała. Religijne wychowanie w domu i parafii sprawiło, że w wieku 12 lat postanowiła zostać misjonarką, by „głosić życie Chrystusowe ludziom krajów misyjnych”.
Aby zrealizować swój zamiar została zakonnicą. Był to owoc jej głębokiej zażyłości z Bogiem. „Nigdy nawet przez chwilę nie wątpiłam, że postąpiłam słusznie – wyjaśniała. – To była wola Boża. To był Jego wybór”. W podaniu wysłanym do przełożonej Instytutu Najświętszej Maryi Panny (sióstr loretanek) wyznała z rozbrajającą szczerością: „Ukończyłam piątą klasę szkoły średniej; znam język albański, który jest moim językiem ojczystym, i serbski, trochę znam francuski, angielskiego nie znam wcale, ale pokładam nadzieję w dobrym Bogu, że On pomoże mi nauczyć się tyle, ile mi potrzeba, i dlatego od razu (...) zaczynam naukę. Nie mam specjalnych warunków, chcę tylko być na misjach, a w pozostałych sprawach całkowicie oddaję się do dyspozycji dobremu Bogu”.
„Podaj Mu dłoń i chodź tylko z Nim. Idź do przodu, bo jeśli się obejrzysz, zawrócisz” – powiedziała jej na pożegnanie matka, gdy we wrześniu 1928 r. Gonxha wyjeżdżała do Irlandii, by tam rozpocząć życie zakonne. Ku czci patronki misji, św. Teresy od Dzieciątka Jezus, otrzymała imię Maria Teresa.
Zgłosiła się do wyjazdu na misje do Bengalu. Już w styczniu 1929 r. przypłynęła statkiem do Kalkuty. Dwuletni nowicjat odbyła w Dardżylingu u stóp Himalajów. W 1931 r. po złożeniu pierwszych ślubów zakonnych została nauczycielką w szkole dla dziewcząt w Kalkucie. „Gdybyś mogła wiedzieć, jaka jestem szczęśliwa, że jestem małą oblubienicą Jezusa – pisała do przyjaciółki. – Cieszę się pełnym szczęściem, nawet gdy znoszę jakieś cierpienie dla mojego ukochanego Oblubieńca”. A w liście do pisma „Blagovijest” w 1932 r. przyznawała, że „życie misjonarki nie jest usłane różami, w rzeczywistości bardziej cierniami; jednak przy tym wszystkim jest to życie wypełnione szczęściem i radością, kiedy pomyśli, że robi to samo, co robił Jezus, kiedy był na ziemi”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.