Reklama

Święta od ciemności

Już za życia Matka Teresa z Kalkuty była uważana za świętą, nie tylko przez katolików. Ludzie padali na kolana i całowali jej pomarszczone, spracowane dłonie. Widzieli w niej żywą ikonę Boga na ziemi i promień Jego miłości. „Módl się za mnie” – prosiła z uśmiechem każdego, kto ściskał jej nieustannie ciepłą dłoń.

Reklama

 

Dźwiganie krzyża

„Kiedy zdawało się, że wszystko jest poukładane, najgorsza męka dopiero się zaczęła” – zauważa o. Kolodiejchuk. Na początku lat 60. Matka Teresa zwierzała się jezuicie, o. Josephowi Neunerowi, że od 1949 albo 1950 r. nawiedza ją „straszliwe poczucie pustki, ta niewypowiedziana ciemność, ta samotność, ta nieustanna tęsknota za Bogiem, która przyprawia mnie o ten ból w głębi serca. Ciemność jest taka, że naprawdę nic nie widzę ani umysłem, ani rozumem. Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. Nie ma we mnie Boga. Kiedy ból tęsknoty jest tak wielki, po prostu tęsknię i tęsknię za Bogiem i wtedy jest tak, że czuję – On mnie nie chce, nie ma Go tu. (...) Czasem słyszę po prostu, jak moje serce krzyczy: «Mój Boże» i nic więcej się nie dzieje. To tortury i cierpienie, których nie potrafię wytłumaczyć”.

Jej ciemność „narastała, gęstniała i nie ustępowała”. Szymonami z Cyreny na jej drodze krzyżowej okazali się kolejni kierownicy duchowi. Dzięki ich pomocy Matka Teresa zrozumiała, że następujące po mistycznych wzlotach poczucie nieobecności Boga jest jej udziałem w męce Chrystusa, który wisząc na krzyżu wołał: „Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46). Było to – twierdzi o. Kolodiejchuk – „najbardziej wymagającym elementem jej misji i najdoskonalszym wyrazem jej miłości do Boga i do jego ubogich. Poza zapewnieniem opieki sponiewieranym i wyrzutkom społeczeństwa chciała wejść w ich fizyczne i duchowe cierpienie, przyjąć ich stan, być «niechcianym, niekochanym, odtrąconym», być kimś, kto nie ma nikogo”. To w nich widziała Jezusa, pragnącego miłości i zbawienia każdego człowieka, i pragnienie to zaspokajała. Jej dzieło było zakorzenione „w zjednoczeniu z Nim, który umierając na krzyżu, czuł się opuszczony przez Ojca” – dodaje o. Neuner.

„Tak silna i tak długotrwała duchowa agonia mogła Matkę Teresę zniechęcić, ona jednak przeciwnie – promieniowała niezwykłą radością i miłością (...), ponieważ budowlę swego życia oparła na czystej wierze” – podkreśla o. Kolodiejchuk.

Jednak ta nieustająca „wewnętrzna agonia” nie osłabiła jej działalności. „W codziennym życiu wydawała się pogodna, w pracy – niestrudzona. (...) Obdarzona porywającymi zdolnościami przywódczymi, prowadziła swe siostry, zakładała nowe ośrodki, stała się sławna, ale wewnątrz odczuwała kompletną pustkę” – zauważa o. Neuner.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Poniedziałek
dzień
4°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
1°C Wtorek
rano
wiecej »

Reklama