Wprowadzone w Hiszpanii w związku z pandemią koronawirusa zakazy opuszczania domostw są obchodzone przez obywateli koniecznością wyjścia na spacer z czworonogiem. Niektórzy "naciągacze" decydują się na opuszczenie domu w towarzystwie żółwia, a nawet w przebraniu dinozaura.
We wtorek na hiszpańskich portalach społecznościowych rekordy popularności bije opublikowane przez policję z Murcji, w południowo-wschodniej Hiszpanii, nagranie mężczyzny spacerującego ulicą w przebraniu dinozaura.
Z tłumaczeń mężczyzny przebranego za tyranozaura, którego zatrzymali funkcjonariusze, wynika, że wyjście w przebraniu dinozaura służyło mu jedynie za ochronę przed zakażeniem koronawirusem, a celem "spaceru" było wyrzucenie śmieci.
Dotychczas hiszpańska policja zanotowała kilkadziesiąt przypadków nieuzasadnionego opuszczania przez obywateli domów pod pozorem rzekomego wyprowadzenia na spacer zwierzęcia lub zrobienia zakupów. Nakryci przez funkcjonariuszy "naciągacze" spacerowali po ulicy z żółwiem w dłoni lub wracali z rzekomych zakupów z pustą torbą.
Ograniczenia w wychodzeniu z domów zostały wprowadzone na terenie całej Hiszpanii w niedzielę rano na podstawie ogłoszonego przez rząd stanu zagrożenia epidemicznego. Nakazuje on obywatelom pozostanie w domach z wyjątkiem uzasadnionych przypadków, kiedy wyjście na ulice jest niezbędne. Wśród nich jest m.in. udanie się do pracy, apteki, banku, sklepu lub wyprowadzenie na spacer psa.
Obywatele, którzy zlekceważą restrykcje związane ze stanem zagrożenia epidemicznego, mogą zostać ukarani grzywną w wysokości od 100 do 600 euro. W przypadku firm i stowarzyszeń kara może sięgnąć nawet 600 tys. euro.
We wtorek po południu liczba zgonów na koronawirusa przekroczyła w Hiszpanii poziom 490. Zainfekowanych chorobą jest tam prawie 12 tys. osób.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.