Korea Południowa rozważa wprowadzenie opasek śledzących osoby na kwarantannie

Korea Południowa rozważa wprowadzenie elektronicznych opasek na nadgarstek, które pozwoliłyby na ustalenie lokalizacji osób przebywających na obowiązkowej kwarantannie – donosi "The Korea Herald". Obawiając się jednak zarzutów o naruszenie prywatności i pogwałcenie praw człowieka, władze podkreślają, że byłaby to tylko jedna z kilku możliwości przeciwdziałania nasilającym się przypadkom łamania przepisów o samoizolacji.

Jak podaje dziennik, pomimo zaostrzenia kar w tym względzie coraz więcej ludzi poddanych kwarantannie opuszcza swoje domy, celowo nie zabierając ze sobą telefonów lub wyłączając na nich wszystkie aplikacje naprowadzające. We wtorek 7 kwietnia wszczęto postępowanie wobec 75 osób podejrzanych o takie zachowanie. Za naruszenie kwarantanny – według przepisów wprowadzonych 5 kwietnia – grozi im do roku więzienia lub kara pieniężna 10 mln wonów (prawie 34 tys. zł).

Według "The Korea Herald" koreański rząd szuka sposobów na lepszą kontrolę niepożądany zachowań. Elektroniczne opaski to tylko jeden z pomysłów. Działałyby one, będąc połączone z aplikacją na smartfona. Gdyby odległość między telefonem a opaską przekroczyła 10 metrów, uruchomiony zostałby sygnał alarmujący odpowiednie służby.

Obecnie wszyscy przybywający do Korei Południowej z zagranicy muszą nie tylko poddać się 14-dniowej izolacji, ale także pobrać na smartfona aplikację pozwalającą władzom na określenie ich lokalizacji. Nie jest to jednak obowiązkowe dla osób, które mogły się zarazić koronawirusem na terenie kraju. Do tych, którzy zostali poddani obowiązkowej kwarantannie, wyznaczono urzędników, którzy mają kontrolować stan ich zdrowia i miejsce przebywania oraz dostarczać im niezbędne produkty, jak na przykład środki higieniczne.

Według danych z poniedziałku 6 kwietnia (godz. 18) na kwarantannie w Korei Południowej przebywało przeszło 46,5 tys. osób. Prawie 38,5 tys. z nich przybyło do kraju z zagranicy.